#30 Pepa, nie świruj



"Pepa, nie świruj" ~ Ida Pierelotkin

Wanda, czternastoletnia uczennica gimnazjum wraz ze swoimi najlepszymi koleżankami musi
zmagać się z różnymi przeszkodami, które przygotował dla niej los. Poczynając od problemów w domu, dyskryminacji oraz wykorzystywania jej przez większość członków rodziny, problemów w szkole, bo przecież nie każdy uczy się tak wyśmienicie jak Pepa - jedna z jej koleżanek - a gdyby jeszcze tego było za mało to spory z dziewczynami oraz kłopoty przeciętnej nastolatki.
Główna bohaterka przez większość czasu zmaga się z "innym myśleniem" wcześniej wspomnianej przyjaciółki. Która ocenia ludzi po tym do jakiej szkoły chodzą, jakie mają ubrania czy nawet do jakiego fryzjera chodzą. Można powiedzieć, iż jest to przykład typowej tzw.: "plastikowej" nastolatki. Pepa jest zadufaną w sobie dziewczyną, na której zawiesiłby oko, każdy chłopak - no chyba, że byłby gejem, osobą homoseksualną. Zakochana jest w gwieździe filmowej, występującej w jej ulubionym serialu. Przypadkiem się składa, że aktor trafia właśnie do ich miasteczka, aby nagrać kilka kolejnych scen do ekranizacji.
Pozostałe dziewczyny również dają w kość Wandzie, każda jest inna. Reprezentują pięć odmiennych osób, ale jednocześnie pokazują, że wszyscy mogą znaleźć wspólny język. Poczynając na osobie uwielbiającej czytać, gotować, czy też zajmować się jedynie modą jak to jest w zwyczaju Pepy. 


Sądząc po tytule byłam wręcz pewna, iż główną bohaterką tej książki będzie właśnie tytułowa Pepa,
ale niestety tak nie było. Narracje prowadziła jedna z jej najbliższych przyjaciółek, czego zupełnie się nie spodziewałam. Nie było to złym posunięciem, bo na pewno zaskakującym, bo uważam, iż "plastikowa" nastolatka irytowałaby mnie tak bardzo swoim sposobem bycia, że mogłabym mieć trudności w dokończeniu czytania tej książki.
Zacznę od tego jak "Pepa, nie świruj" znalazło się w mojej biblioteczce. Pewnego dnia, za siedmioma górami, siedmioma rzekami, a tak naprawdę kilka ulic od mojego blogu został zorganizowany konkurs wokalny o tematyce "piosenka filmowa". Wraz z panem od muzyki postanowiliśmy zgłosić mój udział, więc i poszłam. Zajęłam bodajże 3 albo 2 miejsce, a jako jedną z nagród otrzymałam właśnie te oto książkę. Może nie była ona złą historią, ale z pewnością jest przeznaczona dla młodszych czytelników, takich w wieku od 12 do 15 lat.
Nie mniej jednak przystąpiłam do jej czytania, bo kiedyś trzeba było to zrobić, i tak zleciały mi 3 dni przy dość krótkiej historii Wandy i jej koleżanek, które moim zdaniem nie były zdrowe psychicznie. Lektura była lekka, przyjemna w czytaniu oraz nie zawierała trudnych do zrozumienia słów, które często występują w książkach. "Pepa, nie świruj" była miłym oderwaniem się od rzeczywistości i od książek o tej trudniejszej tematyce, którą udało mi się niedawno zakończyć.
Minusem tej książki była długość rozdziału. Jak dla osób młodszych ode mnie - moim zdaniem - rozdziały są za długie, lepiej czyta się coś co ma więcej stron i więcej rozdziałów niż króciutka książka z kilkoma rozdziałami po 20 stron. A właśnie taka była książka, o której teraz mówię. Notatki autorki były zbyt rozległe, czasem po prostu myślałam, iż usnę przy książce, bo wszystko zaczynało mi się dłużyć. Ostatecznie jednak muszę przyznać, że nie było tak źle, a książka nawet mi się podobała jeśli chodzi o fabułę w niej zawartą.
Wykreowanie tak różniących się od siebie osób może nie było wielkim wyczynem, ale powiązanie ich w jedną, wielką, nigdy nie kończącą się przyjaźń to coś, co mogłoby się nie udać wielu bardzo popularnym i utalentowanym autorom. Idzie Pierelotkin się udało. A tym samym "Pepa, nie świruj" stała się pierwszą książka polskiego autora jaką udało mi się przeczytać w życiu chyba, tak mi się wydaję, aż wstyd się przyznać. Jeśli znacie coś godnego polecenia, coś wywodzącego się z naszego kraju obowiązkowo napiszcie mi o tym w komentarzu pod tym postem lub na innych stronach gdzie możecie mnie znaleźć, a na pewno rozważę tę opcję.
I w sumie nie wiem co mogę wam jeszcze powiedzieć o tej książce, ponieważ nie była ona jakaś bardzo ambitna, to taka przyjemna lektura na zbyt gorące dni, aby czytać coś ciężkiego. Przy tej książce miło spędziłam czas, leżąc na hamaku i opalając się - w cieniu oczywiście, bo słońce chowało się za deszczowymi chmurami. Jeśli macie kaca książkowego, a chcielibyście jednak coś przeczytać to sądzę, iż ta opowieść z pewnością się nada.
Kogo ja najbardziej polubiłam z tej historii? Wydaje mi się, że Karinę - i wcale nie dlatego, że też uwielbiała czytać. Robiła to wręcz nałogowo, idąc do szkoły, w szkole na lekcjach, na przerwach, wracając do domu wszędzie widziała romanse, za którymi tak bardzo przepadała. Oraz Pawełka - najmłodszego brata Wandy - który był wręcz tak uroczy, iż nie mogłam go po prostu go nie polubić. Prawdę mówiąc wyczekiwałam, każdego momentu, w którym pojawiał się ten mały chłopczyk, wzbudzający zaufanie we wszystkich przechodniach.
Oczywiście jak w każdej książce dla nastolatek jest tutaj wpleciony wątek miłosny, a można nawet powiedzieć, iż nie tylko jeden, bo kilka, ale książka głównie skupia się na wydarzeniach związanych z Pepą i Sorbetem - aktorem z ulubionego serialu bohaterki - oraz Krzyśkiem - chłopakiem dyskryminowanym przez "plastikową dziewczynę" przez wzgląd na szkołę do jakiej chodzi dziewiętnastolatek. Pepa uważa, że technikum nie jest dobrym rozwiązaniem, dlatego próbuje zniechęcić chłopaka do siebie, ale czy skutecznie? Przekonajcie się sami ;) Jeśli jesteście zainteresowani to polecam wam tę książkę na te upalne dni, które nadchodzą oraz te, które jeszcze przyjdą z biegiem czasu.



Dajcie mi znać czy czytaliście może tę książkę i jakie są wasze odczucia co do niej. A może coś innego tej autorki? I koniecznie polećcie mi coś swojego, co chcielibyście, abym kiedyś przeczytała ;)
Zaczytanego dnia życzę.




Komentarze

Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book