Wywiad z Dominiką Smoleń

Dzisiaj mam dla Was kolejny wywiad, tym razem jest on z Dominiką Smoleń, która już niebawem wyda swoją książkę na świat, jest to bardzo wyczekiwana przeze mnie premiera, której nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że czas do dnia ukazania się tytułu minie bardzo szybko ;)
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o Dominice to zapraszam Was na jej stronę autorką oraz do przeczytania wywiadu, który z nią przeprowadziłam. Na pewno dowiecie się o niej sporo, z tego, czym się z nami podzieliła. Dominika Smoleń - Strona autorka





1. Czy będąc dzieckiem chciała Pani zostać pisarką? Czy miała Pani inną wizję
siebie w przyszłości?

Będąc dzieckiem chciałam zostać lekarzem, gdyż już wtedy pasjonowały mnie seriale medyczne – które teraz dalej mnie pasjonują, co też warto wiedzieć. Nie myślałam o sobie w kategorii pisarza, dalej nie wiem, czy po wydaniu „Ceny naszych pragnień”, a wkrótce „Biegu do gwiazd” mogę się tak nazywać. Wydaje mi się, że przede mną jeszcze długa droga. Natomiast teraz, w Polsce, nie wyobrażam sobie utrzymywania się z pisania. Ludzie, którzy jakoś dają radę to zrobić, mają taką sławę, o jakiej ja nie mogę nawet marzyć.
Obecnie w marzeniach medycynę zmieniłam na prawo – los jakoś zweryfikował już wcześniej, że jestem lepsza w humanistycznych przedmiotach niż w przyrodniczych, ale… coś tam się przy okazji pisze, nie? Nawet mimo studiowania. 

2. Dlaczego zaczęła Pani pisać książki?

Robiłam w wolnym czasie – bo sprawiało mi to przyjemność. Super się czułam, kiedy mogłam dać życie bohaterom, którzy siedzieli w mojej głowie i prosili się o to, żeby w końcu ujrzeć światło dzienne. Brzmi to trochę jak objawy schizofrenii – ale spokojnie, jestem zdrowa psychicznie, przynajmniej na ile mi wiadomo.
Później moje historie trafiały do przyjaciół, którzy jeszcze bardziej zachęcali mnie do pisania i motywowali. Robią to do dziś i to wsparcie jest dla mnie bardzo ważne. Do tego wszystkiego doszło jednak kilka recenzentek książkowych, których zadaniem jest na bieżąco wytykać mi wszystkie błędy i niejasności (tak pisałam właśnie „Bieg do gwiazd”) – więc mam nadzieję, że moja druga wydana powieść, będzie miała lepsze noty niż pierwsza.
Ale ostrzegam – każda osoba, która czytała „Bieg do gwiazd”, pisała mi, że potrzeba paczki chusteczek do czytania! Więc bądźcie przygotowani na historię, która dogłębnie Was poruszy i chwyci za serce.

3. Czy wyobraża sobie Pani siebie, niepiszącej książek?

Właściwie tak, jak w czasie, kiedy akurat nic nie piszę – studiuję, spotykam się ze znajomymi, czytam i recenzuję książki. Moje życie byłoby jednak bardziej ubogie, przynajmniej o te twórcze momenty, kiedy czuję się z siebie dumna i szczęśliwa, albo wręcz wzruszona z racji jakichś miłych słów, które akurat padają w moim kierunku i w kierunku mojej twórczości.
Przy „Biegu do gwiazd”, chociaż książka ta jest jeszcze niewydana – dużo osób pisze już do mnie, że chcą wspólne zdjęcie, albo chcą się ze mną spotkać po autograf. To też cudowne uczucie, którego bym nie zamieniła na nic innego.

4. Trudno jest wydać swoją debiutancką książkę?

W Polsce? Bardzo. Nie wiem, jak jest w innych krajach, ale w naszej ojczyźnie to trudne zadanie. Rzadko kiedy znajduje się wydawcę, który chce wydać pieniążki na nazwisko, które nie jest znane. Dlatego też dużo osób wydaje z self-publishingiem. Aczkolwiek ja nigdy w takie coś się nie chciałam mieszać.
Kolejne książki też jest trudno wydać, jeśli nagle się nie zdobędzie sławy i nie trafi się na listy bestsellerów – co jest zazwyczaj nieosiągalnym marzeniem i trzeba mieć sporo szczęścia, żeby udało się coś takiego zdobyć. 

5. Jak często ma Pani pomysły na nową książkę?

Cały czas! Albo przynajmniej często – jak nie na książkę, to na jakąś scenę, a później staram się w głowię dobudować resztę. Świat i otoczenie są naprawdę pełne inspiracji! Wystarczy tylko to dostrzec i wykorzystać. Brzmi prosto, ale nie zawsze wszystko jest takie łatwe. 

6. Jak wygląda u Pani proces tworzenia książki? Od czego Pani zaczyna? Czy tytuł powstaje już na początku czy może jednak na końcu?

Tytuł powstaje w różnych momentach – „Bieg do gwiazd” miałam od początku, „Cenę naszych pragnień” dopiero później, bo wcześniej miałam kilka innych pomysłów.
Obecnie pisanie książki zaczynam od rozpisania sobie głównego wątku i wydarzeń, do których mam dążyć. Sporo rzeczy chcę ewoluować w trakcie, ale nie zawsze na to pozwalam, bo to często zmieniłoby całą koncepcję, albo przynajmniej dużą jej część. 

7. Ile czasu zajmuje Pani napisanie całego utworu?

Zleży od czasu wolnego, od pomysłów i od obecnej sytuacji życiowej. „Cenę naszych pragnień” pisałam jakieś dwa tygodnie, ale non stop. „Bieg do gwiazd” pisała w wolnym czasie, przeważnie po przyjściu z uczelni i zajęło mi to na pewno ponad miesiąc, ale nie pamiętam dokładnie ile. Książkę, którą pisałam pomiędzy, ale której nie wydałam – chociaż mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni – pisałam blisko pół roku. Nie ma na to zasady. 

8. Czy chciałaby Pani wydać wszystko, co Pani stworzyła?  Czy jest coś, co wolałaby Pani zostawić jedynie dla siebie?

Nie mam czegoś takiego. Wszystkie książki, które piszę, nie tworzę dla siebie, ale także dla innych osób – potencjalnych czytelników. Czy to dla przyjaciół i rodziny, czy dla przypadkowych ludzi, których nawet nie znam.
Nie czułabym żadnej satysfakcji, gdybym pisała do szuflady. Jak tylko mi się udaje, to staram się to jednak udostępniać. 

9.  Co według Pani jest najtrudniejsze w pisaniu?

Chyba znalezienie czasu i cierpliwość przy szukaniu wydawcy. Niektórzy mówią, że brak weny, ale jak ma się z góry ustaloną fabułę, to mam wrażenie, że brak natchnienia nie istnieje. To tylko takie nasze własne ograniczenia i tłumaczenia, którymi się raczymy, jak nam się czegoś nie chce. 

10. Czy tworząc bohaterów wzorowała się  Pani na jakiś osobach, czy tworzyła postacie od podstaw?

Każda z moich postaci jest trochę wzorowana na mnie, trochę na moich przyjaciołach, czy rodzinie. Nie jest to odwzorowanie kropka w kropkę, ale czasem zaczerpnę wygląd, a czasem zainteresowania, albo ulubioną piosenkę. Wiadomo – takie rzeczy od razu przychodzą do głowy i lepiej się je opisuje niż coś całkowicie odrealnionego. 

11. Czy jest jakaś bohaterka, z którą się Pani utożsamia? 

Jak pisałam chwilę wcześniej – każda z moich postaci jest trochę wzorowana na mnie. Nie potrafiłabym się chyba jednak w pełni opisać i stworzyć książki o samej sobie. To byłoby dla mnie zbyt dużo pod względem psychicznym – odkryć się tak dla wszystkich czytelników, podczas, gdy jest się narażonym na krytykę i osąd… To coś zdecydowanie nie dla mnie! Natomiast takie drobnostki, jak wygląd, zainteresowania, czy ulubiony smak lodów – pewnie, takimi rzeczami mogę się dzielić.

12. Czy pisząc woli Pani ciszę czy jednak tworzy Pani przy muzyce? Jeśli tak, to jakiego rodzaju jest to muzyka? Słucha Pani kilku utworów na okrągło czy szuka natchnienia w nowych? Może Pani podać jakiś tytuł piosenki?

I to jest ten moment, gdzie moi znajomi i przyjaciele powinni zamknąć oczy. Naprawdę. Kochani, omińcie to pytanie!
Przy tworzeniu swoich książek najczęściej słucham utworów zespołu Łzy – z Anią Wyszkoni. To nie jest żadne kłamstwo, ściema, ani chwyt marketingowy. Po prostu piękny głos Ani, cudowna muzyka i teksty, które poruszają wszystkie emocje i chwytają za serce… Przy takich piosenkach naprawdę dobrze się pisze! Mam nadzieję, że chociaż jedną milionową emocji z jej utworów przekazałam w „Biegu do gwiazd” – to by mnie uczyniło szczęśliwym człowiekiem.
Jeśli mi nie wierzycie, że Ania Wyszkoni jest taka cudowna i nie znacie jej wcześniejszej odsłony, nie licząc „Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka” oraz „Narcyz się nazywam”, to polecam Wam chociażby takie utwory jak „Anastazja jestem”. Kto nie płakał przy tej piosence, ten nie zna życia.

13. Ma Pani jakąś ulubioną autorkę, której twórczość pomaga Pani w realizowaniu własnej pasji?

Może inaczej – mam autorkę, na blogu, która pomaga mi w realizowaniu własnej pasji, szczególnie poprzez nieustanną motywację i zachęcanie mnie do pisania. Gdyby nie ona, to na pewno bym się nie odważyła rozesłać „Ceny naszych pragnień” do wydawców, ani nawet bym pewnie tej książki nie ukończyła.
Tak, mówię tu o Idze Wiśniewskiej. Iga, kocham cię, naprawdę! 

14. Czy wierzy Pani w coś takiego jak wena?

Pisałam wyżej, ale powtórzę dla tych, którzy nie doczytali, albo wyleciało im to już z głowy. Nie, nie wierzę w coś takiego jak wena. Wierzę w chęci do pisania – jeśli ktoś siądzie, ma plan w głowie, że opisze to i to, w taki i taki sposób, to zaraz napisze może nie kilkadziesiąt stron za jednym zamachem, ale przynajmniej kilka. Jeśli ktoś nie wie, o czym ma pisać, albo zwyczajnie ma lenia – to będzie miał wrażenie, że żadne słowo w zdaniu mu nie pasuje. Zmuszać do pisania się nie warto, naprawdę. Przynajmniej nie w takim stylu „muszę pisać”, tylko raczej „a może dziś napisze chociaż jedną fajną scenkę?”. 

15. Ma Pani jakiś swój ulubiony cytat? Mogłaby go Pani podać?

W sumie to nie wiem, czemu mam do tego cytatu sentyment, ale jakoś pierwszy przyszedł mi do głowy: „Chłopiec [...] nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym.” (Cassandra Clare, Miasto Kości).

16. Niech Pani określi jednym słowem jak czuje się podczas czytania a drugim słowem jak podczas pisania.

Cudownie czuję się przy czytaniu.
Wszechmocnie czuję się przy pisaniu.

17. Niech Pani sobie wyobrazi.. Nie może Pani czytać książek, książki nigdy nie pojawiły się w naszym świecie i prawdopodobnie nigdy się nie ukażą, co by Pani robiła przez cały dzień, całe życie?

Pewnie nauczyłabym się grać na jakimś instrumencie, żeby w jakiś sposób wyrażać siebie i emocje, które we mnie drzemią. W końcu jakaś melodia to czasem też swego rodzaju historia. To nie byłoby to samo, ale w świecie bez książek… cóż innego by mi pozostało?

18. Niech Pani sobie wyobrazi... Napisana przez Panią historia może wydarzyć się naprawdę. Chciałaby Pani stać się główną bohaterką tej książki czy pozostać na poboczu jako wierny obserwator?

Dobrze, że nie piszę horrorów! Ale z ciekawości wolałabym być główną bohaterką, bo przynajmniej moje postacie mają dosyć różnorodne sytuacje, pomimo problemów, jakie je dotykają. Cóż – byłabym w stanie stać się Adą z „Biegu do gwiazd”, bo jesteśmy trochę podobne i jak pisałam w „Od autora”, które znajduje się przed prologiem: jej historia mogłaby być moją, gdybym nie miała wsparcia bliskich od samego początku. 

19. Czy ma Pani jakieś rady dla młodych pisarzy?

Żeby się nie poddawali, tylko pisali. Jak się nie da wejść drzwiami, to trzeba oknem, prawda? Więc niech stosują takie stwierdzenie tak samo w życiu. Nie można porzucać marzeń, bo coś nie wyszło, ani pisania książki, dlatego, że ma się słabszy dzień. W końcu każdemu się uda! Trzymam mocno kciuki – w końcu byłam na waszym miejscu, przed debiutem, w bardzo młodym wieku i wiem, jak to jest!

I co, poznaliście lepiej Dominikę? Mam nadzieję, że przekonaliście się jak wrażliwą i uczuciową jest osobą. Jeśli nie czytaliście jeszcze nic, co wyszło spod jej ręki, to zachęcam do czekania na premierę nowej książki ;) Dajcie znać w komentarzach, jak podobał Wam się wywiad ;)
Pozdrawiam cieplutko <3

Wywiad z Panią Agatą Czykierda-Grabowską

Cześć! Dziś przychodzę do Was z czymś zupełnie nowym, gdyż nigdy wcześniej nie było u mnie tego rodzaju postów, ale mam nadzieję, że to już niedługo się zmieni ;) Zapraszam Was więc do czytania tego co poniżej, ale zanim jeśli jeszcze nie spotkaliście się z tą autorką to zachęcam Was do zajrzenia na jej stronę na facebooku do którego link macie tutaj.




1.      1. Czy będąc dzieckiem chciała Pani zostać pisarką? Czy miała Pani inną wizję siebie w przyszłości?

Jako dziecko chciałam zostać podróżniczką, pilotką wycieczek, policjantką i jeszcze kilkoma innymi osobami ;)

2. Dlaczego zaczęła Pani pisać książki?

Pisanie jest jedną z form terapii w ogóle. Dla mnie stało się tym, czym od zawsze było czytanie,  czyli ucieczką od codzienności i stagnacji. Na kilka chwil zapominam o tym, co się dzieje na zewnątrz i żyję w świecie moich bohaterów. To naprawdę niesamowite móc powołać do życia świat i bohaterów, z którymi ludzie mogą i chcą wejść w interakcje.

3. Czy wyobraża sobie Pani siebie, niepiszącej książek?

Myślę, że jeśli posmakowało się jakiegoś hobby, to trudno jest z tego zrezygnować. Pisanie stało się częścią mojego codziennego życia i ciężko byłoby mi się tego wyrzec.

4. Trudno jest wydać swoją debiutancką książkę?

Jeśli ma się pieniądze, to nie;). Mówię oczywiście ze swojego doświadczenia, ponieważ moją debiutancką książkę wydałam odpłatnie. Dalszy rozwój wydarzeń, to seria przypadków i zwykłego farta J.

5. Jak często ma Pani pomysły na nową książkę?

Nie da się tego określić w ten sposób. Pomysły pojawiają się w różnych sytuacjach i różnych momentach. Nie ma na to żadnej reguły, ani matematycznego wzoru ;).

6. Jak wygląda u Pani proces tworzenia książki? Od czego Pani zaczyna? Czy tytuł powstaje już na początku czy może jednak na końcu?

Najpierw pojawia się pomysł, a nawet zalążek pomysłu. Potem dopisuję w głowie historię i zasiadam do pisania. Z tytułami jest bardzo różnie. Czasami wymyślam je na samym końcu, a czasami na samym wstępie. Nie ma reguły.

7. Ile czasu zajmuje Pani napisanie całej utworu?

Różnie z tym bywa. Czasami udaje mi się napisać książkę w pół roku, a czasami trwa to nawet rok. Wszystko zależy od fabuły, czasu jaki mogę poświęcić na pisanie, a także od tej mitycznej weny ;)

8. Czy chciałaby Pani wydać wszystko, co Pani stworzyła?  Czy jest coś, co wolałaby Pani zostawić jedynie dla siebie?

Nie mam tekstów, które chowam w najdalszych odmętach „szuflady”. W zasadzie wszystkim, co piszę, chciałabym się podzielić z czytelnikami.

9.  Co według Pani jest najtrudniejsze w pisaniu?

Najtrudniejsze jest zawsze zakończenie, które musi spiąć całość, podsumować, albo w pewien sposób spuentować cały utwór. To według mnie najtrudniejszy etap pisania.

10. Czy tworząc postacie z książek takich jak np.: "Jak powietrze" wzorowała się Pani na jakiś osobach, czy tworzyła bohaterów od podstaw?

Wszystkie postacie moich książek są wytworem mojej wyobraźni i nie mają odpowiedników w realnym życiu.

11. Z którym z wymyślonych przez Panią bohaterów najbardziej się Pani utożsamia? Dlaczego?

Nigdy nie tworzyłam moich bohaterów na wzór realnych osób. Jeśli chodzi o moje  żeńskie postacie, to starałam się unikać tworzenia mojego alter ego ;). Nie da się jednak całkowicie uniknąć wplecenia w charakter bohaterki jakichś swoich cech i właśnie pod tym względem najbardziej utożsamiam się z Sarą z mojego blogowego opowiadania „Noc Kupały”.  A dlaczego? O tym można się dowiedzieć z opowiadania ;).

12. Czy pisząc woli Pani ciszę czy jednak tworzy Pani przy muzyce? Jeśli tak, to jakiego rodzaju jest to muzyka? Słucha Pani kilku utworów na okrągło czy szuka natchnienia w nowych? Może Pani podać jakiś tytuł piosenki?

Lubię przede wszystkim spokój i ciszę. Najlepiej pisze mi się w godzinach porannych i wieczorem. W pierwszym przypadku lubię pisać w zupełnej ciszy, w drugim dobrze mi się pracuje, słuchając muzyki. A jeśli o muzyce mówimy, to mam eklektyczne upodobania, więc słucham wszystkiego.

13. Ma Pani jakąś ulubioną autorkę, której twórczość pomaga Pani w realizowaniu własnej pasji?

Moją ulubioną pisarką new adult jest Mia Sheridan. Uwielbiam jej wrażliwość i opowiadanie prostych historii w bardzo emocjonujący sposób.  Nie ma w nich jednak kiczu, czy infantylności. Wszystko jest idealnie wyważone i dopracowane. Serdecznie polecam jej twórczość.

14. Czy wierzy Pani w coś takiego jak wena? 

Wena to po prostu odpowiedni nastrój. Gdy jestem zmęczona, chora, albo po prostu nie mam pomysłu na dalszą fabułę, daję sobie kilka dni wolnego od pisania. Po jakimś czasie nastrój i pomysły wracają. Wtedy zaczynam znowu pisać. Staram się nie robić tego na siłę, ponieważ nigdy nic z tego dobrego nie wychodzi ;).

15. Ma Pani jakiś swój ulubiony cytat? Mogłaby go Pani podać?

Ulubiony cytat pochodzi z mojej ulubionej książki Mii Sheridan „Midnight Lili” „Wherever it is we go, that's where we'll fly. We'll just fly away.” Czyli „ gdziekolwiek zapragniemy się udać, po prostu tam polecimy”. Dla mnie lot, to synonim  wolności i właśnie o tym mówi ten fragment. O tym, żeby nie dać się zniewolić, nieważne, czy chodzi o pracę, ludzi, czy konwenanse.

16. Niech Pani określi jednym słowem jak czuje się podczas czytania a drugim słowem jak podczas pisania.

Mam jedno określenie dla stanu podczas obu tych czynności: żyję więcej, niż jeden raz.

17. Niech Pani sobie wyobrazi.. Nie może Pani czytać książek, książki nigdy nie pojawiły się w naszym świecie i prawdopodobnie nigdy się nie ukażą, co by Pani robiła przez cały dzień, całe życie?

Nie mam zielonego pojęcia. Kiedyś, zanim pojawiło się pismo, nawet to obrazkowe,  ludzie przekazywali sobie opowieści ustnie. Myślę, że gdyby na skutek jakichś zawirowań dziejowych, nie istniałoby pismo (bo chyba tu musiałby powstać problem, aby ziścił się taki scenariusz), pewnie słuchałabym opowieści i snułabym własne ;)

18. Niech Pani sobie wyobrazi... Jedna z napisanych przez Panią historii może wydarzyć się naprawdę. Którą chciałaby Pani zobaczyć w prawdziwym świecie? Chciałaby Pani stać się główną bohaterką tej książki czy pozostać na poboczu jako wierny obserwator?

Jeśli musiałabym wybrać, to byłoby to opowiadanie „Noc Kupały”, albo „Sezon na lisa” z prostej przyczyny – bohaterowie nie mieli takich traumatycznych przeżyć, jak chociażby Dominik i Oliwia z „Jak powietrze”. Nigdy nie chciałabym, aby ktoś w realu musiał ich doświadczać.

19. Czy ma Pani jakieś rady dla młodych pisarzy?

Szczerze? Nie mam. Mogłabym napisać, że wiara w siebie i swoje marzenia to klucz do sukcesu, ale to jeden wielki banał. Moja pisarska droga jest wynikiem wielu przypadków i szczęśliwych zbiegów okoliczności. Na podstawie takich doświadczeń nie potrafię sformułować konkretnych rad i punktów, które należy odhaczyć, żeby móc zostać pisarzem. Jedyne czego mogę życzyć w tym trudnym biznesie, to „fart”, bo na tak naprawdę właśnie na tym opiera się cała filozofia pisarskiego sukcesu ;).

I to byłoby już wszystko! Mam nadzieję, że tego rodzaju post Wam się podobał. Jeśli nie znacie twórczości Pani Agaty to zachęcam Was do zapoznania się z nią. Jeśli już czytaliście jakiś tytuł to dajcie znać co to było i jak Wam się podobało ;)
 

#66 Błękit szafiru



"Błękit szafiru" ~ Kerstin Gier

Jest to drugi tom "Trylogii czasu", więc jeśli jeszcze nie rozpoczęliście przygody z pierwszą częścią to zapraszam Was na jej recenzję ----> "Czerwień rubinu"

Gwen nigdy nie przykładała szczególnej uwagi do nauki, zazwyczaj interesowały ją rzeczy bardziej artystyczne typu nowoczesne książki, filmy, obsada aktorska a nie historia, polityka czy sztuki walki. Nowina dotycząca jej zdolności podróży w czasie jest dla wszystkim niespodzianką, która niszczy to, co było już od dawna zaplanowane. Charlotta, kuzynka głównej bohaterki, która miała być rubinem, wiedziała wszystko o dawnych czasach, wiedziała wszystko, co jest potrzebne teraz Gwen...
Zatajona informacja o narodzinach dziewczyny niesie za sobą ogromne konsekwencje, a nieznajomość historii, tańca czy polityki to najmniejsze z nich.
Wizyta u hrabiego de Saint Germaina napędza bohaterce ogromnego strachu - no cóż nie ma co się jej dziwić, chyba każdy z nas obawiałby się spotkania z człowiekiem, który próbował nas zabić nawet nas nie dotykając.
Do tego nieziemsko przystojny Gideon, który zwodzi Gwen, nie mogąc zdecydować się co tak naprawdę do niej czuje.
Nastolatka, pomimo swojego młodego wieku musi poradzić sobie sama z nie małym wyzwaniem, bo nie może ufać nikomu...
Dobrze, że ma chociaż najlepszą przyjaciółkę na która zawsze może liczyć oraz małego demona, który uwielbia spędzać z nią czas...


Muszę przyznać, że od skończenia pierwszego tomu nie mogłam doczekać się przeczytania kontynuacji tej trylogii. Teraz, kiedy wiem już co się wydarzyło w drugiej części chcę jak najszybciej zabrać się za ostatnią, ale wiem, że mój czas mi na to nie pozwoli.

Pomimo długiego odstępu w czytaniu następujących po sobie książek tej serii nie poczułam zerwania fabuły, dłużenia się jej, ani nie wczucia się w akcję. Odnoszę wrażenie, że od momentu odłożenia "Czerwieni rubinu" nigdy nie wyszłam z tego świata i dlatego tak dobrze czytało mi się "Błękit szafiru"
Tak jak poprzedni tom książkę czytało się lekko, szybko, przyjemnie, czas mijał przy niej błyskawicznie. Któregoś dnia usiadłam z herbatą i zaczęłam czytać o 8 i około 10 skończyłam książkę pomimo, że to było jakieś 150 stron. 

Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że "Błękit szafiru" pochłania do swojego wymiaru i nie wypuszcza, aż do skończenia przynajmniej rozdziału, a muszę przyznać, że są one bardzo długie. Cała książka składa się jedynie z 12 podziałów, co jest stosunkowo małą liczbą jak na 400 stron. 
Pod tym względem było mi czasem trudno zacząć czytać tę historię, bo zawsze miałam mało czasu dla siebie, a wiedziałam, że jeśli już zacznę czytać to szybko nie skończę i zaniedbam inne obowiązki, a na to nie mogłam sobie w danym momencie pozwolić. 

Ogromnym plusem, przynajmniej dla mnie, jest brak przypominania wydarzeń z poprzedniej części. Ja rozumiem, że jeśli ktoś czyta serię w bardzo dużych odstępach to mu pomaga w odnalezieniu się w fabule. W "Błękicie szafiru" występują niekiedy przypomnienia, ale nie są one na samym początku książki, gdzie jak zazwyczaj bywa, pierwsze kilka rozdziałów są opisami wydarzeń z poprzedniej części, dla mnie jest to bardzo męczące, dlatego tak bardzo zachwyciłam się brakiem tego elementu w tej książce. 
Jednak w momentach ważniejszych występują odniesienia do poprzedniej części, często zapisane w nawiasach, co było dla mnie super sprawą. Dlatego jeśli będziecie czytać tę trylogię w dużych odstępach czasu pomiędzy tomami to nie przejmujcie się, na pewno nie wypadniecie z fabuły, autorka o to zadbała.

Budowanie napięcia, tajemniczości i poczucie humoru są specjalnością w pisaniu Kerstin Gier. Tutaj również tego nie zabrakło,  moc Gwen, która nie chce wyjść na wariatkę i przez to zostaje zagadką dla wszystkich, potajemne spotkania z przyjaciółką i odkrywanie czym tak naprawdę jest podróżowanie w czasie oraz sarkastyczny humor, którym książka jest przepełniona sprawia, że mimo woli uśmiechasz się, a nawet śmiejesz na cały głos.
Zauważyłam, że autorka bardzo lubi wplatać wątki detektywistyczne w swoje książki i wychodzi jej to, dlatego mam nadzieję, że będzie robiła to dalej. 

Jeśli chodzi o Gideona to, ja naprawdę nie wiem, co mam o nim myśleć. Z jednej strony przystojny i miły chłopak, po prostu ideał, a z drugiej niewychowany, bezczelny i zadufany w sobie chłoptaś, który nie wie czym są uczucia... A więc tak, takie mam o nim zdanie...

Bardzo polubiłam również ciotkę Maddy, która ma różne wizje i która, jako jedna z nielicznych osób w domu ma podobne podejście do Charlotty jak Gwen, a jak wiemy - bądź nie - ja nie przepadam za kuzynką bohaterki, zresztą jak pewnie większość osób, które polubiły Gwendolyn.

Ciekawostką jest jednak szyfr, który możemy rozwiązać na koniec drugiej części tej trylogii, ja już mam to za sobą i muszę przyznać, że świetnie się przy tym bawiłam mimo tego, że wymagało to ode mnie nie małej precyzji. Jeśli jesteście zainteresowani co autorka ukryła pod tymi znakami, musicie jak najszybciej zapoznać się z trylogią czasu, bo tam jest podane jak trzeba rozwiązać ten zbitek liczb. Powodzenia!

32  6  7  1  51  20  11  1  62  16  1  5  191  15  3  2 
215   1   1   7   353    15    1    4    355     8     4     1
       98    8     3   1   158   10    4    2    264      2     6    3       


"Nie ufaj nikomu i niczemu. Nawet własnym uczuciom" ~ Błękit szafiru
  
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina:







Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book