#95 Save you


"Save you" ~ Mona Kasten

Jest to drugi tom z cyklu Maxton Hall, więc jeśli nie czytaliście pierwszego tomu to zapraszam najpierw na recenzję ---> "Save me"

Ruby Bell ma tylko jedno marzenie, być znowu niewidzialna. Chce znowu chodzić po korytarzach Maxton Hall jakby nigdy nic, iść jedynie do swojej szafki po książki potrzebne na kolejne zajęcia i nie czuć na sobie wzroku wszystkich na około. Jedna myśl ciągle jednak nie może wyjść jej z głowy. Wciąż siedzi tam James i wszystkie uczucia, które do niego czuje. Z każdym dniem miało być lepiej, ale Ruby doskonale wie, że minie bardzo dużo czasu zanim ten chłopak, który zmienił jej życie nie do poznania, stanie się dla niej choć odrobinę obojętny. Gdy mijają się na szkolnym korytarzu jest trudno, aby chociaż na kilka sekund ich wzrok się nie skrzyżował.
Szczególnie, gdy James wciąż próbuje odzyskać jej zaufanie, pokazuje jej jak bardzo chce naprawić swój błąd i walczyć o nią. Jest w stanie zrobić wszystko, aby ją odzyskać.
Wszystko komplikuje się, gdy James - po kłótni z ojcem - zamiast jechać do Ruby, wybiera alkohol i używki, a gdy ona zjawia się tam razem z Lydią to co widzi łamie jej serce. To co zobaczyła otworzyła jej oczy na to, iż ich miłość nigdy nie miała prawa bytu.
Ruby ma teraz cel i jedyne o czym chce teraz myśleć to wymarzone studia w Oksfordzie, ale wspomnienia z tej jednej nocy, która zmieniła jej życie na zawsze, nie dają o sobie zapomnieć.
James zdaje sobie sprawę z tego, że tego co zrobił nie da się ot tak wybaczyć, ale zrobi wszystko, aby naprawić popełnione błędy, jeśli tylko Ruby da mu na to szanse...

"Z niektórymi człowiek odnajduje wspólny język dopiero po dłuższym czasie, ale wtedy działa to zadziwiająco dobrze. " ~ Save me 

Jestem zachwycona tym tytułem tak samo, jeśli nie bardziej, jak pierwszą częścią. Ponownie, gdy zaczynałam czytać, nie mogłam oderwać się od tej historii. Jest wciągająca do tego stopnia, że zapomina się o własnym życiu i wszystkich obowiązkach, które trzeba wykonać w danym dniu. Kiedy czytamy nic innego się nie liczy, bo w głowie wciąż mamy Jamesa i Ruby.
Wytrwałość chłopaka w walce o uczucia dziewczyny wiele razy doprowadziła mnie do płaczu i ciągłego uśmiechu na twarzy, z myślą o tym, że chciałabym, aby to o mnie kiedyś tak ktoś powalczył. Widać jak wiele do niej czuje, kiedy tak się stara.
Autorka pokazała prawdziwe emocje, jakie wstrząsają bohaterami przez cała historię. Nie są one wymuszone, sztuczne ani zbyt nasilone. Dla mnie są tak bardzo realistyczne, że często musiałabym się zastanowić, czy to właśnie nie ja siedzę w pokoju Ruby i z nią nie rozmawiam o tej całej sytuacji.
Ogromnym plusem jest to, że książka pisana jest z wielu perspektyw! Dzięki temu mogliśmy poznać zdanie i wyobrażenie większej ilości osób, a nie tylko głównych bohaterów. Mam wrażenie, że w tej serii nie ma strikte dwójki głównych bohaterów. Uważam, że wszyscy tworzą tutaj jedną spójną całość, w której brak jednej osoby równałby się ze zniszczeniem wszystkiego co zostało wcześniej zbudowane.
Teraz już w pełni świadoma mogę przyznać, że ta seria wpasowała się w mój gust jeszcze bardziej niż poprzednia tej autorki. Jestem po prostu oczarowana tym tytułem i chciałabym więcej i więcej! Chyba nigdy nie będę miała dość tej historii. Co prawda przede mną jeszcze 3 tom, ale myśl o tym, że to już koniec doprowadza mnie do łez, bo naprawdę zżyłam się z bohaterami. Poza Ruby i Jamesem ogromnie trzymam kciuki za Lydie, bo zdecydowanie trafiła do mojego serca.
Mogłabym się rozwodzić na temat tego jaki świetny jest styl pisania tej autorki... Jakie ma lekkie pióro i jak płynie się po słowach tej książki, ale jeśli ktoś czytał recenzję pierwszego tomu to doskonale zdaje sobie już z tego sprawę, a ja nie chcę pisać znowu tego samego.
Poziom obu części jest porównywalnie wysoki, ale może odrobinkę więcej gwiazdki dałabym właśnie "Save you", chyba właśnie za większą ilość osób wypowiadających się w historii. 


"Wszystko będzie możliwe, gdy sam dla siebie przestaniesz być przeszkodą" ~ Save me

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Portalowi Papierowe Motyle:



#94 Trzy kroki od siebie


"Trzy kroki od siebie" ~ R.Lippincott, M.Daughtry, T.Iaconis

Stella, nastoletnia dziewczyna, która z każdym dniem walczy o swoje życie, o kolejny dzień, godzinę, minutę... o kolejny oddech...
Jej codzienność to bardzo często ciągłe przebywanie w szpitalu, najczęściej w zamkniętym pokoju, bez możliwości wychodzenia poza budynek. Bez dostępu do powietrza z zewnątrz, które któregoś dnia mogłoby stać się dla niej trucizną....
Po raz kolejny musi spędzić trochę czasu w szpitalu, jednak nie smuci jej ten powód, bo spędziła już w nim tyle lat, iż traktuje to miejsce jak swój kolejny dom. 
Wszyscy dobrze ją tam znają, pielęgniarki nie mogą się na nią skarżyć, zawsze była pilną pacjentkom. Miała również swojego przyjaciela, którego poznała na oddziale. Wspólnie spędzali czas, chociaż zawsze na pewną odległość. 
Poukładane życie nastoletniej vlogerki, która nie wstydziła się opowiadać innym o swojej chorobie - mukowiscydozie - jednego dnia legło w gruzach. Plany na przyszłość coraz bardziej przyćmiewała jedna osoba... Osoba przez którą Stella mogła stracić wszystko, o co walczyła całe życie...
Will, jest typowym buntownikiem, który czeka tylko i wyłącznie na swoje 18 urodziny, aby uzyskując pełnoletniość mógł wreszcie sam o sobie decydować.
Podejście do choroby bohaterów jest zupełnie odmienne. Stella przyjmuje regularnie leki, przestrzega wszelkich zasad higieny, a Will? Chłopak wychodzi z założenia, że jeśli zostało mu tak mało czasu, to chce wyciągnąć z życia jak najwięcej...
Oboje doskonale wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na bliskość. Nieprzestrzeganie zasad mogłoby skończyć się tragicznie, dla obojga z nich...
Jednak kolejne dni, które spędzają razem coraz bardziej ich do siebie zbliżają. 
Niesprawiedliwość jaka ich spotkała odebrała im już bardzo wiele, czy jest jakiś limit, w którym mogą targować się ze swoją chorobą?
Czy jest szansa, że uda im się wygrać? 


Książka jest po prostu niesamowita. Pełna emocji, tych realnych, które znamy na co dzień, jak złość, smutek, rozczarowanie, ból, radość czy miłość. Jest tutaj po prostu wszystko.
To idealna historia na dziś, na jutro czy na kolejny dzień, który przynosi nam kolejne niewiadome. Spędziłam z tą opowieścią dwa piękne dni, które minęły mi niesamowicie szybko. Przez te strony się po prostu płynie, nie czuć zmęczenia. Chce się po prostu czytać i czytać, bez jakichkolwiek przerw, dlatego zawsze trzeba przygotować sobie obok butelkę z wodą, wtedy nie trzeba odkładać książki nawet na chwilę!
Od razu polubiłam główną bohaterkę, która wyróżnia się wśród innych przez wzgląd na to, że jest tą normalną dziewczyną, która ma tylko kilka bliskich osób w swoim życiu, która uczy się pilnie i ma plan na życie, które niestety z każdym dniem może się zakończyć, jeśli tylko nie będzie przestrzegać zasad. 
Codzienność Stelli jest trudna, ale upiększa sobie każdy dzień prowadząc kanał na YouTube, gdzie opowiada o swojej chorobie, jaką jest mukowiscydoza. Dzięki temu radzi sobie z całą tą sytuacją, ale również pokazuje innym chorym osobom, że można urozmaicić sobie życie. 
Stella jednak nie robi tego dla siebie, jej ciągłą motywacją jest to, aby nie pozostawić jej rodziców samych, nie chce ich skrzywdzić i sprawić jeszcze większego bólu. Robi to wszystko dla nich... Pokazuje to jej więź do jej bliskich, miłość, a przede wszystkim chęć zrobienia wszystkiego, nawet wbrew sobie, aby tylko komuś sprawić odrobinę radości. 
Książka pokazuje prawdziwą przyjaźń, która powstała w wyjątkowych okolicznościach i trwała do ostatnich chwil. Bohaterowie zawsze mogli na siebie liczyć, nawet jeśli nigdy nie dotknęli się w sposób fizyczny, to mogli na siebie liczyć i zawsze czuli swoją obecność. 
Utwór przedstawia nam jak ważne są więzi rodzinne i bliskość z osobami dla nas ważnymi, gdy jedna osoba jest chora. Jak potrzebne jest wsparcie i powód, dla którego naprawdę warto spróbować i walczyć. Osoby chore często nie robią tego dla siebie, lecz dla innych, aby to im pomóc, aby to im dać jeszcze trochę czasu ze sobą, aby to oni pogodzili się, że czas się kończy...
Taką postawę przyjmuje Will, jest ona zupełnie odmienna od postawy Stelli, ale z czasem zmienia swój kierunek, bo między bohaterami zaczyna się rodzić coś, czego nie można określić jednym słowem. 
To było wszystko, miłość, przyjaźń, zrozumienie, lęk, obawa... Dosłownie wszystko.... A to przez to, iż nie mogli się do siebie zbliżyć pomimo tego, że bardzo chcieli. 
Tego czasami ludziom braknie, zakazu zbliżania się do siebie, aby najpierw poznali swój charakter, a nie swoje ciało. Można powiedzieć, że Will i Stella mieli to szczęście, że bliskość fizyczna była im odebrana i skupili całą swoją uwagę na bliskości emocjonalnej i dlatego byli w stanie zbudować tak piękną relację. 
Jak możecie zauważyć to nie jest tylko i wyłącznie historia o chorobie i miłości, ale również o rodzinie, przyjaźni i o więzi, która czasem może nas trzymać przy życiu...

" Dotyk ukochanego człowieka jest nam potrzebny niemal tak samo, jak oddech. Nie rozumiałam, jak ważny jest dotyk - jego dotyk... dopóki nie zostałam go pozbawiona." ~ Trzy kroki od siebie


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina:


#93 Miłość


"Miłość" ~ Helene Delforge; Quentin Greban

Czym tak naprawdę jest miłość? Czy można jej dotknąć, zasmakować, poczuć? Czy jeśli jesteśmy szczęśliwi możemy jednoznacznie stwierdzić, iż jesteśmy zakochani? 
Czy miłość trwa zawsze? Czy może się skończyć? Czy mamy ograniczoną ilość możliwości stworzenia prawdziwej relacji? Czy każdy związek jest miłością? 
Czy jest tylko jedno znaczenie miłości? Czy można kochać więcej niż jedną osobę?
Czy miłość jest taka sama, kiedy kocha się kogoś przeciwnej lub tej samej płci, co my sami?
Właśnie na takie pytania i jeszcze więcej, możemy starać się znaleźć odpowiedź w książce "Miłość".


" - Dlaczego nigdy się nie pocałowaliśmy?
- Bo nigdy nie byliśmy wolni w tym samym czasie.
- No tak...A jakie masz plany na najbliższe dwadzieścia lat?"

Od razu na wstępnie muszę zaznaczyć, iż nie jest to przeciętna książka. Jest to zbiór różnych wierszy, które pomimo swojej odmienności łączą się w jedną spójną całość. 
Nie jest to wcale długa lektura, mi jej przeczytanie zajęło około 30 minut i za to bardzo ją polubiłam. Najlepsze jest to, że nie trzeba czytać wszystkiego na raz. Można ją odłożyć i wrócić po kilku dniach lub wyznaczyć sobie jeden wiersz na jeden dzień w danym miesiącu. Można do niej wracać, kiedy tylko się chcę, bez obaw, że może nam się znudzić. TO SIĘ PO PROSTU NIE MOŻE ZNUDZIĆ!
Pokochałam każdą postać, występującą w wierszach, nawiązałam więzi, które zostaną ze mną na bardzo długo. Pomimo tego, że aktualnie nie jestem w związku odczuwałam te wszystkie emocje. Zarówno te przyjemne, pełne namiętności, pasji, uczucia, jak i te zupełnie przeciwne jak ból, łzy czy smutek lub poczucie porzucenia. Wszystko to jest mi znane zbyt dobrze, a przez to jeszcze bardziej wyraźne. Autorzy w bardzo realistyczny sposób przedstawili wzloty i upadki, jakie każdy z nas doświadcza w relacjach z drugą osobą podczas całego życia. Nie szukają oni pięknych słów, lecz mówią bez owijania w bawełnę, po prostu - tak jak jest. 
Dodatkowo lektura wzbogacona jest o piękne ilustracje, które pomagają w wizualizacji obrazów, które autorzy chcą stworzyć w naszych głowach podczas czytania ich dzieł. Niektóre zajmują całe strony, inne tylko część, ale wszystkie oddają emocje, których nie brakuje w zapisanych obok wierszach. 
Aby przedstawić Wam piękno, które kryje gruba oprawa tej lektury, zdecydowałam się wybrać jeden z moich ulubionych utworów napisanych przez jednego z autorów "Miłości".

""Wszystko dobrze, zobaczymy się po moim powrocie. Całus"

ON
Nie ma kropki po całusie. Nie ma liczby mnogiej.
Jest chłodna, obrażona, tylko jeden całus, pewnie w policzek.
Wiedziałem, że powinienem wysłać jeszcze ze dwa listy.
Nie ma jej od dwóch tygodni, a ja piszę tylko raz?
Żałosne. Ona ma rację.
Sama zresztą napisała tylko trzy linijki. Na czarno.
Ma mi za złe, daje mi to odczuć, wyraźnie.
Dlaczego nie wysłałem tych listów?
"Wszystko dobrze". O tak, jest wściekła.
"Bez ciebie wszystko dobre" tak to powinienem rozumieć.
Pisze "po moim powrocie", nie precyzując, kiedy ani gdzie...
Brakiem szczegółów unika zobowiązań. Znaczy że jej nie zależy.
Gniewa się.
A gdybym wysłał te listy? Kwiaty? Serduszka z czekolady?
Gdybym tak do niej pojechał?
A jeśli mnie już nie kocha?

ONA
Gotowe, myślę, że jest dobrze. Niezbyt głupawo.
Niezbyt długo.
Niezbyt smutno.
Nie może się bać, że go osaczam.
Myśleć, że mu się narzucam.
"Zobaczymy się po moim powrocie".
To jasne: "po moim powrocie" 
znaczy " jak tylko stanę na peronie,
 natychmiast do ciebie przylecę".
To wdać, że za nim tęsknię. 
Nie postawię kropki po "całus",
bo całus ten nie ma końca, trwa w nieskończoność."

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina:

Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book