#116 Someone to stay


 "Someone to stay" ~ Laura Kneidl

Trzeci tom z serii Someone, jeśli nie czytaliście poprzednich zapraszam Was do recenzji poprzednich tomów
Tom I --> klik
Tom II --> klik

Aliza Malik, dziewczyna, którą przyjemność mieliśmy poznać przy pierwszej części tej serii, studiująca prawo razem z Micah na początku ich przygody ze studiami. 
Kierunek, który wybrała nie jest jednak czymś czemu poświęca z wielkim zainteresowaniem, a przede wszystkim sercem, czas. Jej najprawdziwszą pasją, związaną z domem rodzinnym jest gotowanie. To jemu może poświęcać się w całości i spędzać godziny w kuchni. 
Swoją miłością do potraw dzieli się z licznym gronem osób, prowadząc bloga kulinarnego czy publikując zdjęcia swoich dań na Instagramie. 
Wciąga ją to na tyle, że postanawia również spróbować swoich sił w stworzeniu książki kucharskiej, która pomimo przeróżnych przepisów miałaby również wiele ciekawostek dotyczących jej życia prywatnego, pochodzenia czy rodziny... 
Wszystko to zajmuje jej bardzo dużo czasu, przez co nie może sobie zawsze pozwolić na spontaniczne spotkanie z przyjaciółmi czy niezaplanowane wycieczki, każda minuta jej dnia jest przemyślana i chociażby sekunda wymykająca się poza granicę założonych na ten dzień celów może spowodować, że całość runie...
Przy tak napiętym grafiku nie ma czasu na przyjaciół, randki, a co dopiero na prawdziwe uczucie, któremu trzeba wiele poświęcić, aby dać szansę na to, aby rozkwitło...

Lucien pojawia się w życiu Alizy przypadkiem, wspólni znajomi, jedna impreza i coraz to dłuższa rozmowa może być początkiem czegoś co będą wspominać całe życie lub okaże się zupełnym tego przeciwieństwem...
Chłopak nie ma łatwej przeszłości ani teraźniejszości... Musi stawiać dobro innych nad swoim własnym przez co również, nie może być w pełni szczęśliwy... 
Kiedy jednak dadzą sobie szansę może z tego wyjść coś co obojgu im pomoże lub zrujnuje wszystko co mogłoby być zbudowane... Wystarczy jedna sekunda, jedna nieprzemyślana decyzja, jedno przemyślenie, jeden znak... aby wszystko rozwaliło się jak domek z kart...

"Każdy musi kiedyś podjąć złą decyzję, inaczej nie uczylibyśmy się na własnych błędach." ~ Someone to stay

Uważam, że ogromnym plusem całej tej serii jest fakt, że cały czas historia toczy się wśród tych samych bohaterów. Jesteśmy w stanie poznać, każdego z nich z osobna coraz bardziej, wczytując się w oddzielne opowieści, które zazębiają się ze sobą, tworząc jedną spójną całość. Podoba mi się to, że pomimo obecności Micah w pierwszym tomie, dalej przeplatane są jej wątki w kontynuacji, dzięki czemu wiemy, że relacja jaką zbudowała z Julianem na początku wciąż trwa, a oni tak samo kochają się cały czas. Tak samo w przypadku Cassie, którą bliżej poznaliśmy w drugim tomie. Jestem zauroczona tym, że postacie, które tak lubiłam są ze mną dalej, może nie na pierwszym planie, ale jednak są obecni, za co jestem ogromnie wdzięczna autorce. Taki zabieg na pewno pozwolił odczuć, jak działa prawdziwa przyjaźń, kiedy można liczyć na swoich najbliższych i kiedy tak naprawdę ich potrzebujemy, chociaż sami możemy nie zdawać sobie z tego sprawy.
Kolejnym plusem jest fakt, że Aliza nie jest typową postacią, pochodzi z Pakistanu, przez co Laura Kneidl porusza kolejny temat tabu jakim jest pochodzenie i wiążące się z nim ograniczenia w naszym świecie. Jest to przełamanie zasad, o których nikt nie chce mówić, bo to zbyt ryzykowne. 
Uwielbiam autorów, którzy nie boją się wychodzić poza szablon pięknym, bezproblemowych powieści, które dla mnie stają się zbyt typowe i nudne. Pragnę coraz więcej takich historii jak ta, bo jest niebanalna. Nie dość, że samo czytanie jej sprawia przyjemność, bo opowieść jest napisana w sposób lekki i przejrzysty, a przez strony się po prostu leci, to jeszcze porusza tematy, które mogą nauczyć wiele osób - szczególnie młodych - czegoś nowego. Uczy tolerancji, szacunku do drugiej osoby bez względu na to jaki ma kolor skóry. 
Bardzo podobał mi się sposób stworzenia głównej bohaterki, która ma wyznaczony cel w swoim życiu, do którego dąży, ale nie po trupach. Widać, że jednak nie należy w życiu kłaść wszystkiego na jedną kartę i dążyć do sukcesu pomimo wszystko, nie patrząc na to co dzieje się wokół. Aliza nie raz udowodniła, że prawdziwy człowiek, wie kiedy należy odpuścić i wybrać opcję może i gorszą dla siebie w tamtym momencie, aby na nowo spojrzeć na siebie i zapytać się "czy to jest to co mnie uszczęśliwa? Czy to jest co ja chcę robić w życiu?"
Sama spędzam dużo czasu na gotowaniu, odpręża mnie to, dlatego uwielbiam łączyć różne smaki i sprawdzać ich połączenie. Chociaż moje kubki smakowe są dość specyficzne, bo należę do tych osób, które lubią lody miętowe z czekoladą ;P to jednak klasyczne potrawy również odnajdują swoje miejsce w moim codziennym menu. Dlatego też dobrze czytało mi się wszystkie wątki, w których przedstawione było zamiłowanie bohaterki do gotowania. Miałam jednak taką małą nadzieję, że gdzieś na końcu książki znajdę chociażby jeden albo dwa przepisy na dania, które wplecione były w treść historii, tego jednak nie było, a mogło to być taką wisienką na torcie ;)
Jeśli chodzi o wątek miłosny i samego Luciena, to muszę przyznać, że zaciekawił mnie. Postać chłopaka z problemami i obowiązkami powoduje, że nie da się go nie lubić. 
Po utracie rodziców, przejął opiekę nad młodszą siostrą, przez co nie mógł w pełni oddać się temu, co naprawdę go uszczęśliwia - charakteryzacją - wybrał jednak kierunek, po którym będzie w stanie utrzymać siebie jak i małą. Bohater jest skryty i nie mówi otwarcie o swoich uczuciach, co również pokazuje nam jak ludzie dobrze ukrywają się pod swoimi maskami i udają, że wszystko u nich w porządku, gdy prawda może być zupełnie inna... Może dzięki Lucienowi, wiele osób zobaczy, że dobrze jest czasem z kimś porozmawiać, bo samemu ciężko jest poradzić sobie z niektórymi problemami...
Przedstawienie chłopaka, który interesuje się makijażami jest również przełamaniem stereotypu o kobiecych czy też męskich zawodach, co również odbieram jako ogromny plus w kierunku autorki. 
Uczucie które rodzi się pomiędzy Alizą i Lucienem jest naturalne, niewymuszone, przez co czyta się wszystko z uśmiechem na twarzy i od razu trzyma się za nich kciuki. Człowiek po prostu chce żeby im się udało, bo oboje na to zasługiwali. Mieli prawo być szczęśliwi, jak każdy z nas...


"Wsłuchaj się w siebie i rób po prostu to, co cię uszczęśliwia. Nie powinnaś tracić czasu na rzeczy, które cię stresują albo nie dają ci przyjemności, życie jest na to zbyt krótkie. Nie musisz też niczego nikomu udowadniać." ~ Someone to stay

Recenzję możecie przeczytać również na Portalu DużeKa:



#115 Someone Else


 "Someone Else" ~ Laura Kneidl

Jest to tom drugi z serii "Someone" recenzja pierwszego tomu jest tutaj --> klik

Cassie, zmienia swoje całkowite otoczenie, przeprowadza się do mieszkania studenckiego i zaczyna nowe życie, które niekoniecznie może jej się spodobać... Zawsze była tą cichą dziewczyną, która wolała przebywać sama ze sobą, w zaciszu czterech ścian niż przebywać wśród ludzi, ocierających się o siebie w rytm głośnej muzyki w jednym z nocnych klubów...
Spotyka ją jednak miłe zaskoczenie, gdyż mieszkanie z obcymi nie jest wcale takie złe, a spędzanie wspólnie z nimi czasu pokazuje, że mogą sobie ufać, przyjaźnić się oraz nawet dzielić ze sobą pasję... 
Auri, chłopak który ze zwykłego współlokatora staje się zdecydowaniem kimś więcej dla Cassie. Wspólne zamiłowanie do kostiumów łączy ich ze sobą coraz bliżej, dzięki czemu śmiało można powiedzieć, że oboje zyskali status najlepszych przyjaciół... Właśnie takich ludzi potrzebujemy w swoim życiu, szczególnie, gdy robi się nieciekawie... 
Dopiero kiedy znajdujemy się w trudnej sytuacji jesteśmy w stanie powiedzieć, który z przyjaciół był tym prawdziwym, a który tym na pozór rzeczywistym...
Każdy dzień zbliża Cassie i Auriego do siebie... Stają się sobie coraz bliżsi... Gdy ich relacja zostaje wystawiona na próbę trzeba podjąć decyzję, czy chcą ciągnąć to dalej, czy zaprzepaścić to co ich łączy na rzecz tego co ich dzieli...

Kolejny tytuł Laury Kneidl, który nie zawiódł mnie lecz zdecydowanie zachwycił. Kobieta ma coś tak urzekającego w swoim stylu pisania, że przyciąga do swoich historii niemiłosiernie, przez co traci się rachubę czasu... Bierzesz książkę do ręki wcześnie rano, a odkładasz ją dopiero późnym wieczorem, gdy oczy zdecydowanie mówią "starczy na dziś i tak dużo przeczytałaś". Takim oto sposobem w jeden dzień przeczytałam, nie... nie mogę powiedzieć, że przeczytałam, ja pochłonęłam 3/4 tej książki i łaknęłam więcej. Czułam się jak głodna osoba, która musi zaspokoić swoją potrzebę nasycenia się...
Już w poprzedniej części bardzo polubiłam Cassie i Auriego, uwielbiałam ich historię i byłam jej niesamowicie ciekawa dlatego tak się cieszę, że miałam okazję poznać ich bliżej, bardziej, szczegółowiej! Uważam, że genialnym pomysłem jest stworzenie serii, w której otaczamy się cały czas w tym samym gronie ludzi, przyjaciół, którzy tworzą wspólną, a jednak osobną całość życia. 
Uwielbiam to, że autorka porusza niebanalne tematy, które często są wyrazem tabu. Przyjaźń damsko-męska istnieje czy nie? Oto jest pytanie! Zawsze byłam zdania, że istnieje, ale tak wiele osób wybijało mi to z głowy i tłumaczyło "zawsze jedna strona poczuje coś więcej do drugiej, pytanie czy się przyzna..." I muszę przyznać, że jest w tym odrobina prawdy, co ukazała nam autorka. Cassie przyjaźni się z Aurim i doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć do niego, ale przez obawę utraty go jako przyjaciela chowa swoje uczucia do kieszeni i nie wykonuje pierwszego kroku... Biorąc pod uwagę własne doświadczenie muszę przyznać, że doskonale rozumiem Cassie, bo jestem tak strasznie do niej podobna, iż czasami miałam wrażenie, że czytam o sobie... Dosłownie jakbym Cassie była mną a ja nią... Było to na tyle realistyczne, że aż czasami przerażające... Autorka doskonale przedstawiła książkową wersję mnie, zmieniła jej tylko imię... Może właśnie dlatego tak bardzo polubiłam główną bohaterkę i tak bardzo byłam ciekawa tego co wydarzy się dalej i jakie decyzje zostaną podjęte. 
Długo myślałam nad tym jak ja bym postąpiła praktycznie we wszystkich sytuacjach przedstawionych w książce i może nie ze wszystkimi się zgadzam to każdą rozumiałam...
Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się fakt, iż relacja między głównymi bohaterami rozwijała się stopniowo, co naprawdę dodało historii jeszcze więcej realnych cech. Czasami czuję się znudzona szablonowym podejściem autorów do miłości pierwszoplanowych postaci. Przez treść się płynie, dzięki czemu strony mijają szybko, a my mamy możliwość  bardzo krótkim czasie poznać jak najwięcej szczegółów historii. 
Kneidl zaskoczyła mnie w jaki sposób przedstawiła chorobę, z którą na codzień zmaga się Cassie - cukrzycę. Pokazała ją - w moim mniemaniu - nie jako uciążliwy dla organizmu stan czy obowiązek, lecz jako zwykła codzienność, z którą niejeden z nas ma do czynienia bardziej lub mniej osobiście. Dzięki czemu daje nadzieję na normalne życie...
Jest to słodka książka, w której jednak nie brakuje momentów gorzkości, które ukazują się w postaci sprzeczek, skrywanych uczuć, choroby, balansowaniem między dwoma skrajnymi społecznościami oraz rasizmu...
Książka jest warta tego, aby poświęcić jej chwilę. Nie jest banalna, co w aktualnych czasach powinniśmy cenić. Za ten tytuł, tak samo jak i za poprzednie jakie wyszły spod ręki Laury Kneidl, należą się jej ogromne brawa, wykonała kawał dobrej roboty!

"Jesteś jak "Władca Pierścieni" (...) Mógłbym Cię czytać setki razy i tysiąc razy oglądać i mimo to nigdy nie uznałbym Cię za nudną. Codziennie odkrywam w Tobie nowe szczegóły i nowe strony, które składają się na całość, którą tak bardzo lubię." ~ Someone else

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Portalowi Papierowy Pies:


#114 Wszystko albo nic

 


"Wszystko albo nic" ~ M.S. More

"Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie Twoja" ~ Gabriel Garcia Marquez

Natalie, z pozoru normalna nastolatka, która ma bogatego ojca, przyjaciółkę Gen, która znaczy dla niej dosłownie wszystko i kilkoro znajomych, najczęściej poznanych na imprezach, które organizował lub na które zabierał ją Miles - brat Gen.
Kto by pomyślał, że wcale nie jest tak szczęśliwa i zadowolona z własnego życia jakby przypuszczało wiele osób... Ojciec, z którym chciałaby mieć dobry kontakt, ale przez jego prace jest to niemożliwe... Macocha, która jedynie przy mężu udaje kochającą, a na co dzień jest niemiłosiernie wredna dla otoczenia...
Aaron, były chłopak, który usilnie próbuje skontaktować się z Natalie i przekonać ją, aby dała mu jeszcze jedną szansę...
No i jeszcze tajemniczy brunet o nieskazitelnie niebieskich oczach, w których można po prostu zatonąć....
Blaise, który irytuje Natalie, ale jeszcze bardziej pociąga, przez co przebywanie w jego otoczeniu wydaje się być niebezpieczne...
Zapowiadająca się nowa znajomość przybiera zupełnie inne drogi niżby Natalie chciała...
Odpychający i denerwujący Blaise, okazuje się być wyrozumiały i opiekuńczy... 
Czy Natalie zmieni zdanie co do chłopaka i czy pozwoli sobie na odrobinę szczęścia w ramionach kogoś, kto z pewnością miał w swoim życiu wiele kobiet? Czy dowie się tego, co ukrywa przed nią świat? I czy odnajdzie wreszcie szczęście? 

"Niebawem zrozumiesz, że to, co dziś wygląda jak poświęcanie się, okaże się najwspanialszą inwestycją, jaką kiedykolwiek zrobisz." ~ Gordon B. Hinckley

Muszę zacząć od tego, że przez książkę się po prostu płynie... Dlatego udało mi się ją skończyć w zaledwie kilka dni. Jest to z pewnością zasługą tak krótkich rozdziałów, które przez cały czas jednak trzymają w napięciu. Każdy z nich kończy się w taki sposób, iż nie ma innego wyjścia jak po prostu czytać dalej... Dlatego muszę szczerze przyznać, że historia głównej bohaterki bardzo wciąga! Przez cały czas żyłam w napięciu, które nie pozwalało mi na odpoczynek w inny sposób niż z herbatą i książką...
Dzięki temu te ostatnie deszczowe dni upłynęły mi bardzo szybko i przyjemnie... Byłam ciekawa co wydarzy się dalej. Co zrobi Natalie, jak potoczą się główne wątki.... Książka nie jest schematyczna, nie opiera się jedynie na sprawach miłosnych, czym byłam zaskoczona patrząc na samą okładkę przedstawiającą historię... Nie żebym była tym faktem zawiedziona, wręcz pozytywnie zaskoczona. 
Polubiłam główną bohaterkę, która wbrew pozorom wcale nie miała łatwo w życiu. Wychowywana przez samego ojca, a może tak naprawdę jedynie przez wielokrotnie zmieniające się nianie, nie była w stanie zaznać czym jest tak naprawdę prawdziwa rodzinna więź. Dobrze, że poznała kogoś, dzięki komu mogła zobaczyć jak powinna "działać" rodzina... Ojciec, matka oraz kochające, ale wciąż dokuczające sobie rodzeństwo... Tego właśnie pragnęła, zwyczajnej, przeciętnej rodziny i normalnymi problemami...
Co jednak mogła zrobić, skoro urodziła się w zupełnie innym świecie... Pełnym paparazzi i pieniędzy, ale bez tego, na czym najbardziej jej zależało - szczerości, bliskości i miłości... Tylko dzięki swojej przyjaciółce i jej rodzinie mogła poczuć czym to wszystko jest. To na nich mogła liczyć, gdy miała problemy... 
Przez całą książkę wychodzą na jaw tajemnice, które coraz bardziej odbijają się na Natalie, a żyjąca w jej domu kolejna żona jej ojca, wcale nie jest taka przyjemna i kochana jakby można się było spodziewać na pierwszy rzut oka. Śmiało mogę powiedzieć, że niektóre spotkania Natalie z jej macochą mogły wyglądać jak wyjęte z bajki - Kopciuszka.
Niesamowicie dobrym pomysłem było umieszczenie, przed każdym rozdziałem cytatów napisanych przez inne osoby, ale nie byle jakich słów, lecz doskonale dopasowanych do emocji i wydarzeń, które mają swój bieg właśnie w danym rozdziale. Bardzo spodobał mi się taki motyw, który urozmaicił moje doznania i domysły podczas kartowania tej ciekawej historii. 
"Wszystko albo nic"  nie jest zwykłą książką, nie jest nawet książką erotyczną, co może pomyśleć, każdy widząc okładkę. Jest to historia o szukaniu odpowiedzi na pytanie - kim tak naprawdę jestem? Zastanawianiu się jak by to było urodzić się w innym miejscu, żyć z dala od tego całego zakłamanego świata i tych ludzi, którzy powinni być Ci bliscy, a wcale tacy nie byli. To opowieść o przyjaźni, rodzinie, bliskości a dopiero później o miłości, która choć burzliwa to budząca niemałe iskry przy choćby delikatnym zetknięciu się ze sobą dłoni...

"W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupani zostaje sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę." ~ Dorota Terakowska

Recenzję możecie również znaleźć na Portalu DużeKa:







Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book