"Wyskok" ~ Elisa Carbone

P.K, dziewczyna chcąca uwolnić się od rzeczywistości, problemów w szkole, w domu, braku zaufania rodziców i przede wszystkim uczelni z internetem, przynajmniej na jakiś czas. Postanawia wyruszyć w podróż w nieznane, bez żadnego celu, do którego miałaby się udać. Jedyną zaplanowaną częścią jej planu jest możliwość wspinania się po prawdziwych skałach liczących kilkadziesiąt stóp. Jednak nie chce jechać sama, a ani jeden z jej przyjaciół nie jest w stanie wyruszyć razem z nią. Wtedy poznaje Zwierzaka, chłopaka, który odbierany jest przez innych jako szaleniec, ktoś komu nie powinno się ufać. Mogłoby przyjść nam do głowy, że dziewczyna niczego się nie nauczyła, no bo jak? Wyjazd z kimś kogo widzi się po raz pierwszy na oczy?  P.K. jednak decyduje się wyruszyć z nim w wyprawę, a raczej ucieczkę.  


Muszę szczerze przyznać, iż nie oczekiwałam od tej książki zbyt wiele, zwróciłam na nią uwagę przede wszystkim ze względu na okładka, która w moim mniemaniu jest prześliczna. Kolorystyka świetnie oddziałuje na soczewkę oka, przyciągając ją na troszkę dłużej.
Po przeczytaniu opisu, znajdującego się na tylnej okładce podjęłam decyzję, iż chciałabym poznać tą historię. I tak jak postanowiłam, tak zrobiłam.
Fabuła książki nie jest powalająca, typowa młodzieżowa lektura, która ma umilić jeden bądź dwa wieczory. Czytało się ją dość szybko, ze względu na króciutkie rozdziały, które często zawierały jedynie 3-4 zdania. Miało to swoje plusy jak i minusy. 
Jednym z plusów było to, iż treść przebiegała jak między palcami, czytało się szybciej, iż uważało się, że jeden rozdział więcej nie zrobi dużej różnicy czasowej. Jeśli jednak chodzi o minusy to największym z nich był fakt, iż często nie było możliwości wczuć się w treść i wydarzenia. Powiem na własnym przykładzie, w momentach, w których nie wciągnęła mnie książka to czekała ona na ponowne otwarcie kilka dni.
Nie spodziewałam się niczego wyśmienitego, i nie znalazłam tego tutaj. "Wyskok" był po prostu dobry, nic dodać nic ująć. Wszystko na swoim miejscu, bohaterowie nie denerwowali mnie aż tak bardzo, chociaż polubiłam bardziej Zwierzaka niż P.K.
Występowała tutaj perspektywa pisana z dwóch punktów widzenia, co często było plusem - gdyż mogliśmy dowiedzieć się o emocjach danej osoby - jak i minusem - gdyż trudno było się wciągnąć w płynny przebieg wydarzeń przy takim przeskakiwaniu.
Jest jednak coś, co wyróżnia tę książkę z wśród innych, jej naukowe podejście do świata, kolory człowieka, które zmieniają barwę względem emocji, jakich doznajemy, atomy krążące wokół nas, budujące wszystko, wyobrażenie sobie czegoś co kilka sekund później stanie się rzeczywistością.
"Wyskok" pokazał mi nową perspektywę patrzenia na świat, za o właśnie oceniam ją tak wysoko. Uważam, że było w tym pole do dyskusji, gdyż nie wierzę we wszystko, co zostało tam spisane, ale w kilka rzeczy jestem skłonna uwierzyć.
Dużą uwagę autorka przykładała co do głównego wątku, czyli wspinaczki, opisywała sprzęt, skały, ich poziom trudności, dla kogoś, kto interesuje się takimi rzeczami, mogłaby to być interesująca lektura, mnie niestety po pewnym czasie zaczęły nudzić sprawy asekuracji, liny, czy friendów, które pojawiały się praktycznie w co 3 rozdziale, a było ich sporo, bo aż 173.
Jeśli poszukujecie niezobowiązującej historii na kilka wieczorów, to jest to idealny wybór.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina:




 


Komentarze

Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book