#20 Kosogłos
"Kosogłos" ~ Suzanne Collins
To cudowne uczucie, kiedy po długiej nieobecności możesz wrócić do domu i tak po prostu rzucić się na swoje łóżko, aby na nim poleżeć, powspominać jak to było kiedyś, co wydarzyło się w tym pomieszczeniu kilka lat temu. W tamtym momencie nie zastanawiasz się co byś zrobił gdybyś po powrocie nie zastał niczego,po prostu cieszysz się chwilą i żyjesz dalej. Jakby jutra miało nie być.
Przy dłuższych podróżach i to jeszcze takich, podczas których nie masz możliwości kontaktu z osobami z twojej rodziny oraz ogólnie z twoim miastem, nie możesz być spokojny o jego losy, szczególnie jeśli jesteś Katniss Everdeen, mającą na pieńku z najważniejszym człowiekiem Kapitolu, prezydentem Snow'em.
Przy dłuższych podróżach i to jeszcze takich, podczas których nie masz możliwości kontaktu z osobami z twojej rodziny oraz ogólnie z twoim miastem, nie możesz być spokojny o jego losy, szczególnie jeśli jesteś Katniss Everdeen, mającą na pieńku z najważniejszym człowiekiem Kapitolu, prezydentem Snow'em.
Ciężko jest spacerować po miejscu, które kiedyś było częścią naszego życia a teraz, jedyne co po nim pozostało to popiół. Budynki,które kiedyś były nam znane aktualnie nie istnieją, nawet nie możemy mieć pewności czy właśnie tutaj się one znajdowały.
Katniss wiedziała czego się spodziewać, domyślała się co zastanie w Dwunastym Dystrykcie, ale nie zrezygnowała z odwiedzin, bo chciała zobaczyć to na własne oczy. Chodząc po szczątkach rodzinnego miasta i pewnie nie tylko jego, nie mogła przestać myśleć, że gdyby nie to co wcześniej zrobiła to miasto byłoby takie jak zawsze, pełne ludzi. Główna bohaterka doskonale wiedziała, że cała ta sytuacja jest z jej winy. Zdawała sobie sprawę, że musi teraz być na czele rebeliantów i zostać ich Kosogłosem, w celu pomszczenia tych, którzy ryzykowali swoje życie dla niej. Jednakże trudno jest myśleć racjonalnie, a co dopiero robić coś sensownego, kiedy ktoś nieustannie patrzy ci na ręce i wcale nie zamierza się z tym kryć.
Biała Róża, kwiat, na ogół symbol szacunku i wdzięczności, stał się znakiem człowieka, który z zimną krwią chciał zniszczyć wszystko co było związane z dziewczyną, która mu się postawiła. Z dziewczyną, która igra z ogniem.
Katniss wiedziała czego się spodziewać, domyślała się co zastanie w Dwunastym Dystrykcie, ale nie zrezygnowała z odwiedzin, bo chciała zobaczyć to na własne oczy. Chodząc po szczątkach rodzinnego miasta i pewnie nie tylko jego, nie mogła przestać myśleć, że gdyby nie to co wcześniej zrobiła to miasto byłoby takie jak zawsze, pełne ludzi. Główna bohaterka doskonale wiedziała, że cała ta sytuacja jest z jej winy. Zdawała sobie sprawę, że musi teraz być na czele rebeliantów i zostać ich Kosogłosem, w celu pomszczenia tych, którzy ryzykowali swoje życie dla niej. Jednakże trudno jest myśleć racjonalnie, a co dopiero robić coś sensownego, kiedy ktoś nieustannie patrzy ci na ręce i wcale nie zamierza się z tym kryć.
Biała Róża, kwiat, na ogół symbol szacunku i wdzięczności, stał się znakiem człowieka, który z zimną krwią chciał zniszczyć wszystko co było związane z dziewczyną, która mu się postawiła. Z dziewczyną, która igra z ogniem.
To miło ze strony Trzynastki, że przygarnęli do siebie ludzi, którzy potrzebowali ich pomocy, ale co się działo z nimi wcześniej? Gdzie byli w momencie innych problemów?
Życie w tym dystrykcie nie jest usłane różami, ale przecież lepiej jest mieć po prostu gdzie mieszkać niż włóczyć się po lasach w poszukiwaniu pożywienia, które może nie nadejść. Szczególnie, gdy możesz każdą wolną chwilę spędzić z osobami, które kochasz.
Podjęcie decyzji zawsze jest trudne, ale pewne wydarzenia pomagają nam je podjąć. Dzięki wystąpieniu Peety, Katniss wiedziała co ma robić, wiedziała, że musi walczyć.
Czytając pierwszą część było wiele momentów, w których się wzruszyłam albo było mi bardzo smutno, że właśnie dzieje się tak, a nie inaczej. Ale wiedziałam, że moje zachowanie nic nie zmieni. Autorka świetnie opisywała sytuację przedstawioną w ósmym dystrykcie podczas obecności Katniss. Jednakże najbardziej zapamiętałam moment, w którym główna bohaterka była w domu, w dwunastym dystrykcie, wraz ze swoim przyjacielem. Był to moment dzięki któremu mogli wrócić do przeszłości i powspominać, a pocałunek stał się nieuniknionym elementem tamtej chwili.
Co do Peety nadal nie mogę zaakceptować tej osoby, to jest tak denerwujący chłopak, że po prostu czasami mam ochotę wejść do tej książki i ustawić go do pionu żeby mnie tak nie wkurzał. Natomiast oczywiście Gale jest wspaniały i uwielbiam go z całego mojego serca. ;)
Co do wydarzeń z trzeciej części myślałam, że eksploduję kiedy Katniss zrobiła to co zrobiła, bo serio nie wiem jak mogła tak postanowić. Ale cóż nie mogłam przecież nic na to poradzić.
Do połowy "Kosogłosa" lubiłam Katniss, wręcz sądziłam, że jest w porządku i nie miałam jej prawie nic do zarzucenia, ale w momencie kiedy zostawiła Gale'a samemu sobie szczerze jej nie rozumiałam. Bo z jednej strony tak bardzo jej na nim zależało, a potem co? Tak nagle miała go w głęboki powarzaniu, że nawet nie mogła sprawdzić czy żyje? Było to bardzo samolubne zachowanie z jej strony. Od tamtej sytuacji nie przepadałam za główną bohaterką. I tak zostało mi do końca historii.
Jeśli chodzi o sytuację z prezydentem jednym i drugim zachowałabym się dokładnie tak jak dziewczyna. W tym przypadku popieram jej zachowanie w 100% nie zważając na konsekwencje jakie wiązałyby się z tym czynem.
Życie w tym dystrykcie nie jest usłane różami, ale przecież lepiej jest mieć po prostu gdzie mieszkać niż włóczyć się po lasach w poszukiwaniu pożywienia, które może nie nadejść. Szczególnie, gdy możesz każdą wolną chwilę spędzić z osobami, które kochasz.
Podjęcie decyzji zawsze jest trudne, ale pewne wydarzenia pomagają nam je podjąć. Dzięki wystąpieniu Peety, Katniss wiedziała co ma robić, wiedziała, że musi walczyć.
#Moimzdaniem
Miałam wielką nadzieję wziąć książkę i wyjść na dwór poczytać na świeżym powietrzu, świeciło słońce, ale niestety samemu to już nie to samo. Dlatego musiało wystarczyć mi moje łóżko, które jest idealnym miejscem na poświęcenie czasu na czytanie.
Kolejnego dnia świeciło słońce, a wiatr nie był tak bardzo zimny więc wzięłam książkę, koc i opuściłam dom w celu poczytania na świeżym powietrzu. Plaża wydawałaby się idealnym miejscem na odpoczynek, ale jednak nie udało mi się tam dotrzeć. Poszłam do mojego miejsca, otoczonego drzewami. Usiadłam na ziemi i zaczęłam czytać i tak minęło mi kilka godzin z mojego życia. Bez kontaktu z ludźmi. Było to nowe przeżycie, czytanie książki na świeżym powietrzu, gdzie nie przeszkadza ci tak naprawdę nic, a do tego odgłos śpiewających ptaków pozwalał skupić się na aktualnej lekturze co czasami jest bezcenne.
Kolejnego dnia świeciło słońce, a wiatr nie był tak bardzo zimny więc wzięłam książkę, koc i opuściłam dom w celu poczytania na świeżym powietrzu. Plaża wydawałaby się idealnym miejscem na odpoczynek, ale jednak nie udało mi się tam dotrzeć. Poszłam do mojego miejsca, otoczonego drzewami. Usiadłam na ziemi i zaczęłam czytać i tak minęło mi kilka godzin z mojego życia. Bez kontaktu z ludźmi. Było to nowe przeżycie, czytanie książki na świeżym powietrzu, gdzie nie przeszkadza ci tak naprawdę nic, a do tego odgłos śpiewających ptaków pozwalał skupić się na aktualnej lekturze co czasami jest bezcenne.
Kiedy czytałam "Kosogłosa" nie mogłam tak po prostu odłożyć go i zająć się czymś innym. Będąc na trzecim rozdziale książki nagle dostałam wiadomość na facebooku szybko stwierdziłam, że to może być odpowiedź na bardzo ważne dla mnie pytanie. Postanowiłam, że tylko dokończę stronę i zerkam na telefon, ale nie mogłam. Oderwanie się od lektury było wręcz niemożliwe, czytałam, czytałam i dopiero mogłam odczytać wiadomość w momencie, w którym skończyłam rozdział. Tak właśnie wciąga ta historia.
Do samego końca nie wiedziałam jak skończy się "Kosogłos", bo nie oglądałam tylko ostatniej części filmu. Przeważnie bywa tak, że najpierw zobaczę ekranizację, a dopiero po niej zabieram się za książkę. I tak było z "Igrzyskami śmierci". Widziałam pierwszą, drugą część książki oraz połowę fabuły "Kosogłosa". Chyba było tak, że zakończenie tej serii w postaci filmu weszło do kin, kiedy ja już zaczęłam czytać początek, dlatego nie poszłam na maraton "Igrzysk śmierci", ani po prostu nie skusiłam się na obejrzenie finałowej części film do momentu przeczytania ostatnich słów "Kosogłosa".Czytając pierwszą część było wiele momentów, w których się wzruszyłam albo było mi bardzo smutno, że właśnie dzieje się tak, a nie inaczej. Ale wiedziałam, że moje zachowanie nic nie zmieni. Autorka świetnie opisywała sytuację przedstawioną w ósmym dystrykcie podczas obecności Katniss. Jednakże najbardziej zapamiętałam moment, w którym główna bohaterka była w domu, w dwunastym dystrykcie, wraz ze swoim przyjacielem. Był to moment dzięki któremu mogli wrócić do przeszłości i powspominać, a pocałunek stał się nieuniknionym elementem tamtej chwili.
Co do Peety nadal nie mogę zaakceptować tej osoby, to jest tak denerwujący chłopak, że po prostu czasami mam ochotę wejść do tej książki i ustawić go do pionu żeby mnie tak nie wkurzał. Natomiast oczywiście Gale jest wspaniały i uwielbiam go z całego mojego serca. ;)
Co do wydarzeń z trzeciej części myślałam, że eksploduję kiedy Katniss zrobiła to co zrobiła, bo serio nie wiem jak mogła tak postanowić. Ale cóż nie mogłam przecież nic na to poradzić.
Do połowy "Kosogłosa" lubiłam Katniss, wręcz sądziłam, że jest w porządku i nie miałam jej prawie nic do zarzucenia, ale w momencie kiedy zostawiła Gale'a samemu sobie szczerze jej nie rozumiałam. Bo z jednej strony tak bardzo jej na nim zależało, a potem co? Tak nagle miała go w głęboki powarzaniu, że nawet nie mogła sprawdzić czy żyje? Było to bardzo samolubne zachowanie z jej strony. Od tamtej sytuacji nie przepadałam za główną bohaterką. I tak zostało mi do końca historii.
Jeśli chodzi o sytuację z prezydentem jednym i drugim zachowałabym się dokładnie tak jak dziewczyna. W tym przypadku popieram jej zachowanie w 100% nie zważając na konsekwencje jakie wiązałyby się z tym czynem.
Co do zakończenia. Można było się tego spodziewać, w końcu wiele książek kończy się właśnie w taki sposób.
Zapraszam na fanfage ;) https://www.facebook.com/czasnaksiazke/
A wam? Jak podobała się ta część "Igrzysk śmierci"?
Zapraszam na fanfage ;) https://www.facebook.com/czasnaksiazke/
A wam? Jak podobała się ta część "Igrzysk śmierci"?
piękna książka :)
OdpowiedzUsuńhttp://liikeeme.blogspot.com/
Uwielbiam Kosogłosa, ta historia po protu jest idealnie napisana :)
OdpowiedzUsuńAnia z
KsiążkujemyTV
Uwielbiam "Kosogłosa":) to najlepsza odsłona trylogii:) Masz śliczne recenzje:) będę zaglądać tu częściej:)
OdpowiedzUsuńhttp://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Mogę napisać tylko tak: wolę Igrzyska Śmierci od Niezgodnej, ale i tak ekranizacje IŚ są dla mnie ciekawsze i lepsze od samej książki :)
OdpowiedzUsuńMusze w końcu wrócić do tej serii. Ostatnio spostrzegłam że mało pamiętam z ostatniej części. Mam nadzieję że to szybko nadrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, ciekawa recenzja
Przeczytałam "Igrzyska śmierci" i choć Kosogłos bardzo mi przypadł do gustu , to i tak moim ulubieńcem jest W pierścieniu ognia ❤️ Ciekawie piszesz, więc będę wpadać cześciej.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs do mnie!
countrywithbooks.blogspot.com
Uwielbiam całą serię, ale na Kosogłosie lekko się zawiodłam :(
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Nie jest to mój klimat więc nie jestem zainteresowana, może kiedyś przekonam się do podobnych historii. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji przeczytać żadnej części Igrzysk Śmierci, a mój chłopak wyciągnął mnie w grudniu na Kosogłosa do kina, więc niestety znam już zakończenie całej serii. Mimo to i tak mam ochotę poczytać książki, mam nadzieję, że różnią się chociaż trochę od filmu. Podoba mi się, że nie zdradzasz w recenzji zakończenia książki i zręcznie je przed nami ukrywasz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na pierwszą recenzję! http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/