#66 Błękit szafiru



"Błękit szafiru" ~ Kerstin Gier

Jest to drugi tom "Trylogii czasu", więc jeśli jeszcze nie rozpoczęliście przygody z pierwszą częścią to zapraszam Was na jej recenzję ----> "Czerwień rubinu"

Gwen nigdy nie przykładała szczególnej uwagi do nauki, zazwyczaj interesowały ją rzeczy bardziej artystyczne typu nowoczesne książki, filmy, obsada aktorska a nie historia, polityka czy sztuki walki. Nowina dotycząca jej zdolności podróży w czasie jest dla wszystkim niespodzianką, która niszczy to, co było już od dawna zaplanowane. Charlotta, kuzynka głównej bohaterki, która miała być rubinem, wiedziała wszystko o dawnych czasach, wiedziała wszystko, co jest potrzebne teraz Gwen...
Zatajona informacja o narodzinach dziewczyny niesie za sobą ogromne konsekwencje, a nieznajomość historii, tańca czy polityki to najmniejsze z nich.
Wizyta u hrabiego de Saint Germaina napędza bohaterce ogromnego strachu - no cóż nie ma co się jej dziwić, chyba każdy z nas obawiałby się spotkania z człowiekiem, który próbował nas zabić nawet nas nie dotykając.
Do tego nieziemsko przystojny Gideon, który zwodzi Gwen, nie mogąc zdecydować się co tak naprawdę do niej czuje.
Nastolatka, pomimo swojego młodego wieku musi poradzić sobie sama z nie małym wyzwaniem, bo nie może ufać nikomu...
Dobrze, że ma chociaż najlepszą przyjaciółkę na która zawsze może liczyć oraz małego demona, który uwielbia spędzać z nią czas...


Muszę przyznać, że od skończenia pierwszego tomu nie mogłam doczekać się przeczytania kontynuacji tej trylogii. Teraz, kiedy wiem już co się wydarzyło w drugiej części chcę jak najszybciej zabrać się za ostatnią, ale wiem, że mój czas mi na to nie pozwoli.

Pomimo długiego odstępu w czytaniu następujących po sobie książek tej serii nie poczułam zerwania fabuły, dłużenia się jej, ani nie wczucia się w akcję. Odnoszę wrażenie, że od momentu odłożenia "Czerwieni rubinu" nigdy nie wyszłam z tego świata i dlatego tak dobrze czytało mi się "Błękit szafiru"
Tak jak poprzedni tom książkę czytało się lekko, szybko, przyjemnie, czas mijał przy niej błyskawicznie. Któregoś dnia usiadłam z herbatą i zaczęłam czytać o 8 i około 10 skończyłam książkę pomimo, że to było jakieś 150 stron. 

Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że "Błękit szafiru" pochłania do swojego wymiaru i nie wypuszcza, aż do skończenia przynajmniej rozdziału, a muszę przyznać, że są one bardzo długie. Cała książka składa się jedynie z 12 podziałów, co jest stosunkowo małą liczbą jak na 400 stron. 
Pod tym względem było mi czasem trudno zacząć czytać tę historię, bo zawsze miałam mało czasu dla siebie, a wiedziałam, że jeśli już zacznę czytać to szybko nie skończę i zaniedbam inne obowiązki, a na to nie mogłam sobie w danym momencie pozwolić. 

Ogromnym plusem, przynajmniej dla mnie, jest brak przypominania wydarzeń z poprzedniej części. Ja rozumiem, że jeśli ktoś czyta serię w bardzo dużych odstępach to mu pomaga w odnalezieniu się w fabule. W "Błękicie szafiru" występują niekiedy przypomnienia, ale nie są one na samym początku książki, gdzie jak zazwyczaj bywa, pierwsze kilka rozdziałów są opisami wydarzeń z poprzedniej części, dla mnie jest to bardzo męczące, dlatego tak bardzo zachwyciłam się brakiem tego elementu w tej książce. 
Jednak w momentach ważniejszych występują odniesienia do poprzedniej części, często zapisane w nawiasach, co było dla mnie super sprawą. Dlatego jeśli będziecie czytać tę trylogię w dużych odstępach czasu pomiędzy tomami to nie przejmujcie się, na pewno nie wypadniecie z fabuły, autorka o to zadbała.

Budowanie napięcia, tajemniczości i poczucie humoru są specjalnością w pisaniu Kerstin Gier. Tutaj również tego nie zabrakło,  moc Gwen, która nie chce wyjść na wariatkę i przez to zostaje zagadką dla wszystkich, potajemne spotkania z przyjaciółką i odkrywanie czym tak naprawdę jest podróżowanie w czasie oraz sarkastyczny humor, którym książka jest przepełniona sprawia, że mimo woli uśmiechasz się, a nawet śmiejesz na cały głos.
Zauważyłam, że autorka bardzo lubi wplatać wątki detektywistyczne w swoje książki i wychodzi jej to, dlatego mam nadzieję, że będzie robiła to dalej. 

Jeśli chodzi o Gideona to, ja naprawdę nie wiem, co mam o nim myśleć. Z jednej strony przystojny i miły chłopak, po prostu ideał, a z drugiej niewychowany, bezczelny i zadufany w sobie chłoptaś, który nie wie czym są uczucia... A więc tak, takie mam o nim zdanie...

Bardzo polubiłam również ciotkę Maddy, która ma różne wizje i która, jako jedna z nielicznych osób w domu ma podobne podejście do Charlotty jak Gwen, a jak wiemy - bądź nie - ja nie przepadam za kuzynką bohaterki, zresztą jak pewnie większość osób, które polubiły Gwendolyn.

Ciekawostką jest jednak szyfr, który możemy rozwiązać na koniec drugiej części tej trylogii, ja już mam to za sobą i muszę przyznać, że świetnie się przy tym bawiłam mimo tego, że wymagało to ode mnie nie małej precyzji. Jeśli jesteście zainteresowani co autorka ukryła pod tymi znakami, musicie jak najszybciej zapoznać się z trylogią czasu, bo tam jest podane jak trzeba rozwiązać ten zbitek liczb. Powodzenia!

32  6  7  1  51  20  11  1  62  16  1  5  191  15  3  2 
215   1   1   7   353    15    1    4    355     8     4     1
       98    8     3   1   158   10    4    2    264      2     6    3       


"Nie ufaj nikomu i niczemu. Nawet własnym uczuciom" ~ Błękit szafiru
  
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina:







Komentarze

Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book