#68 Friendzone



"Friendzone" ~ Sandra Nowaczyk

Tatum, zwyczajna nastolatka, nie mająca w życiu większych problemów. Zadowolona z życia dziewczyna, która ma jeden cel - wykorzystać życie do końca i nie żałować tego, co się wydarzy. Dobrze wyglądająca, nie najgorzej ucząca się uczennica, posiadająca osobę, bez której nic nie byłoby takie same.
Griffin, chłopak mieszkający kilka domów od Tate, sportowiec, pomimo własnych problemów, wiedzie szczęśliwe życie, w którym nie zmieniałby niczego. Ma kochająca dziewczynę - Pam - cudowną drużynę sportową oraz ją, najlepszą przyjaciółkę od dzieciństwa - Tatum.
Są dla siebie jak rodzina, jak brat i siostra, kochają się i nie wyobrażają sobie życia bez ich przyjaźni.
Jedna decyzja, jedna zmiana planów, jeden taniec i dwie maski sprawiły, że wszystko się zmieni, gdy tylko się dowiedzą...
Przyjaźń, która miała przetrwać wszystko zostanie wystawiona na próbę...
Oboje tworzą związki z inną osobą, czy to, co się wydarzyło będzie miało swoje konsekwencje? Co jeśli tylko jedna strona pogodzi się z tym co się wydarzyło? Co jeśli ta druga nie będzie w stanie zapomnieć?
Miłość czy przyjaźń? Prawda czy kłamstwo? Ja czy ona/on? Przed takimi wyborami będą musieli stanąć Tatum i Griffin. Czy podejmą dobre decyzje? Przekonajcie się sami.

"Myślę, że z poezją jest jak z muzyką: ludzie słuchają jej, by odszukać okruchy samych siebie, Chcą widzieć, że nie są sami" ~ Friendzone

Byłam zaskoczona tym, że tak młoda dziewczyna, rok młodsza ode mnie, wydała swoją debiutancką książkę. Zdaję sobie sprawę, że jest to nie lada wyzwanie, gdyż wydawnictwa bardzo opornie podchodzą do nowych, a co dopiero zaczynających swoją karierę, autorów. Ale udało się jej, odniosła wielki sukces, a dodatkowo otrzymała tytuł Polskiej Estelle Maskame, gdyby ktoś nie znał tego nazwiska jest to autorka serii Dimily. 

Uważam, że Sandra Nowaczyk odniosła wielki sukces wydając swoją debiutancką książkę i czuję, że świat już o niej nie zapomni, a będzie wymagał coraz więcej nowych tytułów od młodej dziewczyny. Jestem pełna podziwu, że znalazła czas na pisanie, sprawdzanie, spotkania z wydawnictwami a do tego naukę w szkolę, sama kiedyś starałam się coś pisać, ale po pewnym czasie urywałam w połowie, gdyż nie byłam w stanie zorganizować sobie dobrze dnia, aby starczyło go na wszystko, co muszę zrobić. Dlatego Sandrze przesyłam ogromne brawa i trzymam kciuki za kolejne opowieści, które wyjdą spod jej ręki.

Wiek autorki przede wszystkim zachęcił mnie do przeczytania "Friendzone", lecz zdecydowałam się również przeczytać opis zamieszczony na książce. Mimo, że typowy, wchodzący w różnego rodzaju schematy to jednak tak prawdziwy i realistyczny, przynajmniej odnosząc się do aktualnych czasów. 

Mogę z ręką na sercu przyznać, że zakochałam się w tej książce, w bohaterach, życiowych cytatach w niej zawartych. Gdybym była teraz w jakiś programie oceniającym umiejętność ludzi to, nie mogłabym zrobić nic innego jak krzyknąć jedno słowo: TAK!. 

Pomimo młodego wieku dziewczyna wie, jak dobierać do siebie słowa, jak kończyć zdania, jak opisywać uczucia, aby były one prawdziwe, takie jakie czujemy w podobnych sytuacjach. 
Wiele razy płakałam przy tym tytule i za to przede wszystkim chciałam podziękować.

"Friendzone" jest wyciskaczem łez, który pokochałam od pierwszego rozdziału. Spędziłam z tą książką kilka cudownych dni pełnych płaczu, śmiechu, uśmiechu oraz złości i smutno. Jest jak barwny kwiat, który zmienia swój kolor w zależności od pogody, emocji czy sytuacji.

Przedstawia dwie perspektywy, Tatum i Griffina, co jest świetnym pomysłem na przekazanie odczuć, każdej ze stron. rozdziały bywały krótkie i długie, wszystkie zachwycały mnie jednakowo.

Czymś co absolutnie mnie zaskoczyło są cytaty z piosenek odnoszące się do konkretnych fragmentów jakiegoś rozdziału. Bardzo lubiłam słuchać muzyki przy czytaniu tej książki, dodatkowo poznałam wiele ciekawych piosenek, które mam nadzieję pozostaną ze mną trochę dłużej. 

Dla osoby nie mającej problemu z językiem angielskim kilka zdań z tekstów utworów nie będą żadnym problemem, ale uważam, że nie każdy czytelnik obcuje na tyle z angielszczyzną, dlatego uważam, że trochę brakuje przetłumaczenia tych wzbogaceń na język polski. 

Uważam, że Polska potrzebuje coraz więcej młodych autorów, którzy pobudzą nasz kraj do czytania, bo w młodości jest siła i Sandra Nowaczyk pokazała swoją wydając naprawdę niesamowitą książkę, do której jeszcze kiedyś będę chciała wrócić.

" Rodzimy się z wrodzonym pragnieniem, by być kochanym. Jesteśmy zdolni upaść na kolana, żebrać o ochłapy miłości, byle tylko wiedzieć, że istnieje na tym świecie chociaż jedna osoba, która jest w stanie oddać za nas siebie. Pozwalamy, by inni ludzie łamali nam serce, wystawiali je na próbę, ale nigdy nie przestajemy poszukiwać bratniej duszy. Stajemy się bezbronni jak dzieci, gdy błagamy, by ktoś nas pokochał. To przemienia się w sens naszego życia. Ostatecznie umieramy, pragnąc wiedzieć, czy to życie było coś warte, czy opłacało się żyć. Ktoś kiedyś powiedział, że albo się kocha na zawsze, albo nigdy się go nie kochało." ~ Friendzone

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Redakcji Papierowy Pies:




Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book