#38 Zima koloru turkusu





"Zima koloru turkusu" ~ Carina Bartsch

Jest to drugi tom z serii, dlatego jeśli nie czytaliście pierwszej części - zapraszam na jej recenzję "Lato koloru wiśni".
Emely nie wie co ma myśleć o tym, że jej wymarzony, wirtualny, przyszły chłopak Luca ani przystojny, arogancki i wzbudzający w bohaterce wszystkie emocje Elyas przestali się do niej odzywać. Od dłuższego czasu nie ma z nimi żadnego kontaktu. W głowie dziewczyny nasuwa się wiele teorii co do możliwej przyczyny, ale ani jedna nie jest dla niej odpowiednia do zerwania znajomości. Co takiego musiało się stać, aby wszystko - co zaczynało się już stopniowo układać - o co tak bardzo się w ostatnim czasie starała praktycznie zniknęło.
Pójście na imprezę Halloweenową może okazać się jedyną sposobnością do spotkania się z chłopakiem o turkusowych oczach, który nieustannie zajmował swoje miejsce w głowie Emely. Czy ciągłe śledzenie chłopaka, rozmowa o nim z ich znajomymi i wypatrywanie go w każdej sekundzie imprezy będzie dobrym rozwiązaniem tej - dość trudnej do zniesienia - sytuacji?
To co dzieje się na tarasie podczas Halloween przechodzi oczekiwania głównej bohaterki. Nie rozumie co tak naprawdę zadziało się w przeszłości jak i w aktualnym czasie. Ale właśnie dzięki tej sytuacji Emely ponownie może zbliżyć się do Elyas'a, ale na jak długo?
A co z Luca? Dlaczego się nie odzywa? Przecież mieli taki dobry kontakt, czyżby napisała coś źle? Czym mogła zranić tak chłopaka przed którym otworzyła się jak przed nikim innym? Co jest przyczyną tej rozłąki?


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
Od razu, kiedy skończyłam czytać pierwszy tom zapragnęłam mieć kontynuację przy sobie. Niestety nie było to możliwe i musiałam odczekać kilka dni na otrzymanie własnego egzemplarza i mimo wszystko, mimo to, że niektóre rzeczy mi się w nim nie podobały to było warto. Naprawdę było warto poczekać i poznać dalsze losy głównych bohaterów tej serii.
Autorka zakończyła "Lato koloru wiśni" w takim momencie, iż jedyne co chciałam zrobić to pojechać do niej i powiedzieć jej, - o ile by mnie zrozumiała - że tak nie można, że to nie jest zgodne z prawem! Ja po prostu myślałam, iż dostanę palpitacji serca, które nie ustąpią do momentu rozpoczęcia przygody z "Zimą koloru turkusu". Przez kilka dni nie byłam w stanie zabrać się za coś innego, ale przemogłam się, nie chciałam robić sobie przestoju, bo były wakacje, a ja po prostu miałam nadzieję na jak największą ilość przeczytanych pozycji. Dlatego w tamtym momencie zabrałam się za "Jak powietrze", które okazało się być naprawdę lekką i przyjemną lekturą. Idealną na kaca książkowego, chociaż po jej przeczytaniu przez jakiś czas miałam w głowie tylko ich. Ale jeśli jesteście zainteresowani recenzją polskiej książki to serdecznie was na nią zapraszam.
Gdy tylko przyszła do mnie książka chciałam się za nią zabrać, ale kończyłam czytać poprzednio wymieniony tytuł, a nie chciałam odkładać go na półkę nieprzeczytanego, więc moja ciekawość co do Emely i Elyasa wciąż rosła. Może dlatego tak szybko pochłonęłam pierwsze rozdziały. No właśnie, pierwsze rozdziały. Jeśli mam oceniać całą książkę to muszę przyznać, iż oczekiwałam od niej więcej, przez sam wzgląd na to, że pierwsza część po prostu mnie oczarowała. Druga niestety była trochę gorsza, gdyż miałam lekkie przestoje podczas jej czytania. Nie przyciągała mnie tak samo jak "Lato koloru wiśni". Początek był dobry, naprawdę przeleciałam przez niego przez kilka godzin, ale w momencie, w którym rozwiązał się jeden z wątków, - który niestety przewidziałam - treść zaczęła tracić swoją magię i coraz trudniej było mi się zabrać za czytanie kolejnych rozdziałów. Ale nie trwało to długo, no może dla mnie trochę dłużej, bo nie czułam takiego pociągu, zainteresowania co będzie dalej przez sam fakt jak toczyła się akcja. Ostatecznie, kiedy przebrnęłam tak przez 2-3 rozdziały ponownie odnalazłam to za co pokochałam tę historię. I tak przeczytałam ponad połowę książki jednego dnia, a raczej przez cały poranek. Byłam ponownie zauroczona wydarzeniami, bohaterami i całością tego dzieła. Zapragnęłam kolejnych tomów, bo przecież zostały jeszcze dwie pory roku, więc czemu nie było ich w postaci książek? Naprawdę było to moim marzeniem - w sumie nadal jest. Mimo, że rozwiązały się wszystkie wątki do końca to ja po prostu nie wyobrażam sobie mojego dalszego życia bez Emely i jej znajomych.
Zakończenie było dla mnie nieprzewidywalne, naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń i ucieszyłam się, że pod koniec nie było już szablonu książki, ale ponownie powróciła ta Carina Bartsch, która skradła moje serce w pierwszej części.
Podobało mi się to jak została przedstawiona relacja między Emely a Elyasem. Że nie była ona pisana na siłę - jako zapychacz stron. Toczyła się powoli, jak to bywa w prawdziwym życiu. Nie było tylko kilku dni na zakochanie się w kimś, wszystko było takie realne, dosłownie na wyciągnięcie ręki. Tak jakby taka historia mogła żyć gdzieś obok nas, a my moglibyśmy obserwować jej rozwój na własne oczy. "Zima koloru turkusu" zapunktowała u mnie również przez rzeczywistość reakcji przedstawiających pewne sytuacje. To jak Alex zachowywała się po tym co zobaczyła lub zrobiła - zupełnie nieświadomie - pokazywało, że to nie jest przepełniona fałszywością i wyobraźnią literatura. Pokazuje, że nawet bohaterowie książek popełniają błędy, za które w późniejszym momencie przyjdzie im zapłacić. Niestety były też fragmenty, w którym miałam wrażenie, że np.: rodzice domyślają się pewnych wydarzeń zbyt szybko lub zbyt dokładnie. Nie wiem czy reali rodzice - a przynajmniej większa ich część - chociaż w połowie wie co dzieje się z ich dziećmi. Dlatego uważam, że sytuacja, która nastąpiła po Bożym Narodzeniu była lekko przebarwiona.
Nie zapominajmy jednak o tym, że pomysł na książkę był naprawdę oryginalny i od razu zapragnęłam go przeczytać. Sądzę, że wiele wydarzeń było naprawdę ciekawym pomysłem, na który niewiele aktualnych pisarzy byłoby w stanie wpaść. Uważam, iż warto poświęcić tym książką chwilę czasu, bo mimo wszystko uczy nas podejścia do życia i przede wszystkim do miłości. Tej prawdziwej, której każdy z nas pragnie.
Co do okładki to jest ona gorsza niż pierwszej części, ale i tak skradła moje serce swoim grzbietem.
Żałuję jedynie tego, że nie będę mogła mieć jeszcze innych tomów tej serii. Miło spędziłam czas przy obu tych tytułach. Uśmiechając się, śmiejąc się, płacząc, czytając z otwartą buzią i wieloma innymi emocjami. Jest to niezapomniana przygodą, którą na pewno przeżyję jeszcze kilka razy.


"Życie może być bardzo krótkie. Cała nadzieja w tym, że kiedy spojrzymy wstecz, zobaczymy, że wykorzystaliśmy nasz czas sensownie dla nas samych i dla innych ludzi." ~ Zima koloru turkusu

 

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu: 

Komentarze

Prześlij komentarz

Pamiętajcie, że każdy komentarz i obserwacja to motywacja do tworzenia nowych recenzji. :)

Za wygląd bloga dziękuję:

Copyright © Time of book