"To nie jest, do diabła, love story" ~ Julia Biel
Ella, jest tą poukładaną nastolatką, która ma wybrany cel, do którego będzie dążyła. Ma swoje marzenia, które chce spełnić i zawalczyć o nie. Jest w stanie zrobić naprawdę wiele, ale do nich dotrzeć i wreszcie mieć spokój...
Ma dopiero szesnaście lat a już zaznała czym jest samotność... Na co dzień twarda dziewczyna owinięta w zdecydowanie za dużą ilość folii bąbelkowej, która ma ją ocalić od wszystkiego co mogłoby ją kiedykolwiek zranić jeszcze bardziej niż jest aktualnie...
Przez ciągłą zmianę miejsca zamieszkania wiedziała, że nie może nawiązywać z nikim bliższego kontaktu, bo zdawała sobie sprawę, że nie zostanie tu gdzie aktualnie mieszka. Zawsze sama, bez przyjaciółki czy chłopaka... Jedyną bliską jej osobą był jej brat...
Los po raz kolejny chce się zaśmiać jej prosto w twarz, kiedy przenosi się do Poznania i tam zaczyna nową szkołę, a w niej poznaje tego, który mógłby zdjąć z niej tę warstwę ochronną, jeśli tylko mu na to pozwoli...
Jonasz to pewny siebie, przystojny i wiedzący czego oczekuje od innych chłopak, który pomimo młodego wieku, wie co się dla niego liczy... Zawsze stawia jasno sprawę, bez owijania w bawełnę... Jest zupełnym przeciwieństwem głównej bohaterki, a mimo to znajdują wspólny język.
Deal który zawierają między sobą może pokrzyżować wiele planów, ale jeśli się uda... Oboje będą szczęśliwi... Ale co jeśli coś pójdzie nie tak? Czy będzie jeszcze szansa, aby się wycofać i wrócić do tego co było przed tym wszystkim?
Na samym starcie muszę zaznaczyć, że zabranie się za czytanie tej książki szło mi bardzo opornie, gdyż zajęło mi, aż wstyd przyznać, kilka miesięcy... Było to spowodowane przede wszystkim brakiem wolnego czasu, który wynikał z nauczania zdalnego, ale kiedy nadszedł wreszcie wolny czas, po zdanej sesji pierwsze co zrobiłam to sięgnęłam po właśnie ten tytuł i nie uwierzycie... Nie odłożyłam go do momentu przeczytania ostatniego słowa...
Zaczęłam czytać wczoraj i skończyłam, chciałam napisać, że również wczoraj, ale bym skłamała, bo na zegarku wybiła już godzina 01:30, więc skończyłam czytać ją dziś.
Tak bardzo mnie pochłonęła, że nie byłam wstanie rozstać się z nią ani na chwilę, mówię poważnie, nawet idąc do kuchni, w celu zaparzenia sobie herbaty wędrowałam wraz z nią, modląc się, aby nie uderzyć w ścianę. Ale na szczęście znam dom bardzo dobrze, i nie wyrządziłam sobie większej krzywdy.
Treść jest napisana w sposób lekki, przejrzysty, dzięki czemu czytanie nie jest monotonne, ani nie dłuży się. Bardzo dużym plusem było zawarcie w książce nie tylko prozy pisanej ciągiem, ale również emaili oraz sms'ów wymienianych z bohaterami. Dzięki temu strony przewijało się zdecydowanie szybciej.
Dla mnie kolejną pozytywną rzeczą był brak długich opisów, które nie raz w różnych książkach bardzo mnie zniechęcały do czytania dalej. Tutaj zdecydowanie wszystko było idealnie wyliczone.
Pomimo czytania przez tyle godzin, muszę przyznać, że nie byłam ani trochę zmęczona, ani znudzona, byłam zaciekawiona tym co autorka zawarła w kolejnych rozdziałach. Nawet po skończeniu pierwszego tomu miałam niemałą ochotę sięgnąć od razu po tom drugi, który również czeka na swoją kolej do przeczytania, ale ze względu na późnią porę i popękane naczynka w oczach, które były wynikiem złego światła i przemęczenia, odłożyłam tę przyjemność na kolejny dzień.
Jeśli jesteście ze mną dłużej, to na pewno zauważyliście, że zawsze chwalę sobie, gdy autorzy nie ograniczają się do jednoosobowej perspektywy. Tak samo tutaj prowadzenie historii przez Ellę i Jonasza, urozmaica całą opowieść i daje możliwość poznania bohaterów lepiej, dogłębniej oraz pokazuje nam jak dana postać czuła się w określonym momencie. To niesamowicie interesujące wejść do głowy mężczyzny, szczególnie, gdy jest się kobietą, i zrozumieć co on może odczuwać w danym momencie. Sądzę, że w drugą stronę działa to podobnie i nie jeden chłopak chciałby chociaż na chwilę dowiedzieć się jak funkcjonuje umysł kobiety. Dzięki takim perspektywą mają chociaż minimalną szansę na zrozumienie dziewczyn, jeśli to w ogóle możliwe.
Obawiałam się, że będzie to kolejna szablonowa książka, która niczym mnie nie zaskoczy, ale ogromnie się myliłam. Wychodzi ona z ram, przyjętych dla tego typu opowieści, jest czymś więcej, bo nie opowiada o życiu przeciętnej nastolatki, która ma wszystko co zapragnie. Porusza również trudne tematy, z którymi na pewno duża część nastolatków zmaga się na co dzień, ale boi się o tym mówić głośno.
Muszę przyznać, że mimo tego, iż fabuła jest dość oczywista i wiele elementów udało mi się przewidzieć, to nie odebrało mi to zabawy i przyjemności z czytania. Były również momenty, w których autentycznie byłam zaskoczona takim a nie innym obrotem wydarzeń.
Kolejnym ogromnym plusem był humor, żarty wplecione w fabułę, dialogi, niektóre naprawdę spowodowały we mnie niemały śmiech, który został ze mną na dłużej i z pewnością kilka z nich opowiem swoim bliskim żeby sprawdzić ich reakcję!
Niesamowitą rzeczą było otrzymanie tego tytułu z autografem oraz krótką notatką personalizowaną do mnie od samej autorki, jestem za to ogromnie wdzięczna, a mój uśmiech pojawia się zawsze, gdy tylko widzę literki napisane tak pięknym pismem!
Szczerzę polecam Wam ten tytuł, a już niebawem wrócę do Was z recenzją kolejnej części tej cudownej historii, mam nadzieję, że będę nią równie zachwycona jak tą opisaną powyżej.
"Życie było takie proste. Jeśli człowiek trzymał się swoich wypracowanych przez lata zasad, wszystko się układało. Może bywało nudno, może szaro i buro, ale bezpiecznie. Łamanie zasad skutkowało tym, że wprawdzie było barwnie i atrakcyjnie, ale bolało. Jak cholera." ~ To nie jest, do diabła, love story TOM I
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina:
Komentarze
Prześlij komentarz
Pamiętajcie, że każdy komentarz i obserwacja to motywacja do tworzenia nowych recenzji. :)