#41 November 9
"November 9" ~ Colleen Hoover
9 listopada to data, która zmieniła życie Bena i Fallon. Dzień, w którym przypadkowe spotkanie zaważyło na ich dalszym życiu. Od tej pory postanowili widywać się tylko raz w roku, w tym samym miejscu, o tej samej porze.
Fallon to dziewczyna, która po pewnym wydarzeniu z 9 listopada przestała wierzyć w siebie i swoje zdolności, a Ben to chłopak, którego życie wywróciło się do góry nogami tego samego dnia. Czy to, że poznali siebie nawzajem w dniu, który wcześniej nie przywoływał im dobrych wspomnień ma jakieś znaczenie? A może to przeznaczenie? Które bohater chce upamiętnić w książce, tylko co jeśli jej rozdziały przestaną pokrywać się z rzeczywistością?
Kiedy usłyszałam o tej książce od razu zapragnęłam mieć ją przy sobie - oczywiście było to spowodowane autorką tego dzieła - dlatego, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź na stronie empiku, postanowiłam nie czekać dłużej i kliknęłam pomarańczowy przycisk, nawet nie czytając treści zawartej na tylnej okładce. Zrobiłam to jakoś pod koniec września, a do 9 listopada - bo właśnie wtedy była premiera, co na pewno nie było przypadkiem, zważając na tytuł - musiałam jeszcze trochę poczekać.
Prawdopodobnie jeszcze nie przeczytałabym tej książki, gdyby nie fakt, iż pisząc to jestem przeziębiona i przez tydzień leżałam w łóżku.
Była to cudowna okazja na zapoznanie się z historią głównych bohaterów. Pochłonęłam ją w kilka dni i po zakończeniu przez wiele dni nie mogłam pozbyć się uśmiechu z twarzy. Uwielbiam!!!
Książka prowadzona jest z dwóch perspektyw - dziewczyny i chłopaka - co moim zdaniem było bardzo potrzebne, gdyż dzięki temu jesteśmy w stanie poznać emocje obojga bohaterów. Plusem jest to, iż akcja się nie powtarza, tylko każdy rozdział - nie ważne z kogo punktu widzenia pisany - opisywał kolejne wydarzenia, nie powtarzając poprzednich, przynajmniej nie słowo w słowo.
Pierwsze spotkanie bohaterów jest tak cudownym pomysłem, że ja po prostu wybuchnęłam śmiechem, w pierwszej chwili, czytając co tam się działo. Ben, zaczął udawać chłopaka Fallon, aby dokuczyć jej ojcu ( to nie jest spojler, dowiadujemy się o tym na początku książki ). Pomysłowość Colleen Hoover nie zna granic i za to właśnie ją kocham.
Prawdopodobnie jeszcze nie przeczytałabym tej książki, gdyby nie fakt, iż pisząc to jestem przeziębiona i przez tydzień leżałam w łóżku.
Była to cudowna okazja na zapoznanie się z historią głównych bohaterów. Pochłonęłam ją w kilka dni i po zakończeniu przez wiele dni nie mogłam pozbyć się uśmiechu z twarzy. Uwielbiam!!!
Książka prowadzona jest z dwóch perspektyw - dziewczyny i chłopaka - co moim zdaniem było bardzo potrzebne, gdyż dzięki temu jesteśmy w stanie poznać emocje obojga bohaterów. Plusem jest to, iż akcja się nie powtarza, tylko każdy rozdział - nie ważne z kogo punktu widzenia pisany - opisywał kolejne wydarzenia, nie powtarzając poprzednich, przynajmniej nie słowo w słowo.
Pierwsze spotkanie bohaterów jest tak cudownym pomysłem, że ja po prostu wybuchnęłam śmiechem, w pierwszej chwili, czytając co tam się działo. Ben, zaczął udawać chłopaka Fallon, aby dokuczyć jej ojcu ( to nie jest spojler, dowiadujemy się o tym na początku książki ). Pomysłowość Colleen Hoover nie zna granic i za to właśnie ją kocham.
Sam pomysł na książkę wydaje mi się być bardzo oryginalny. Bohaterowie spotykają się tylko raz w roku, w dzień poznania i spędzają ze sobą zaledwie kilka godzin, gdyż na co dzień dzielą ich miliony kilometrów.
Jak zawsze autorka porusza w swojej książce pewien problem, który zdarza się również w prawdziwym życiu, wyjaśniając - Fallon ma na ciele liczne blizny, które są skutkiem pożaru przez który przeszła dwa lata przed akcją książki. Sądzę, że właśnie w tym jest cała magia pisania pani Hoover. Kobieta bierze jakiś problem ludzkości, który sprawia wrażenie defektów i kompleksów i w swoich dziełach przełamuje te pozory. Pokazuje piękno i to, że wcale nie musimy wstydzić się tego co kiedyś nas spotkało. Jednak nie jest to jedyny problem życiowy poruszany w historii młodych dorosłych. Zawiera ona wiele innych sytuacji, z którymi boryka się większa część świata, sprawia to, iż książka nabiera prawdziwości.
Fajnym aspektem jest również to, że w fabułę wplecione są momenty, w których dowiadujemy się co słychać u bohaterów z poprzedniej książki Colleen - "Ugly love". Miło było przeczytać o tym, co dzieje się w życiu Tate. Kolejnym plusem jest fakt, iż w "November 9" jest pisana książka, historia przedstawiona przez Bena, dzięki której w późniejszej akcji dowiadujemy się bardzo ważnych informacji. Nie jest to typowy przekaz informacji dla czytelnika, może właśnie dlatego tak bardzo mi się to spodobał.
Co do okładki, nie jest ona jakaś wyśmienita i zdaje sobie sprawę, że nie każdemu może się podobać, ale mnie urzekła jej prostota i widząc ją w sklepie na pewno zainteresowałabym się o czym ona jest.
Jeśli chodzi o zakończenie to podobało mi się, chociaż nie spodziewałam się właśnie takiego biegu wydarzeń, to jestem zadowolona z efektu końcowego. Muszę przyznać, że pewne elementy fabuły zaskoczyły mnie i odbieram to jako kolejny plus.
"November 9" jest miłą dla czytelnika książką, przy której można śmiać się jak i płakać. Przedstawia realistyczną historię, w którą szybko uwierzyłam i pochłonęłam na jednym - no może dwóch - oddechach. Polecam ją wszystkim, którym podoba się twórczość tej autorki, a nawet tym, którym właśnie nie przypadła ona do gustu, Może tym razem przekonacie się, że jest w tym coś więcej niż tylko słowa.
Jak zawsze autorka porusza w swojej książce pewien problem, który zdarza się również w prawdziwym życiu, wyjaśniając - Fallon ma na ciele liczne blizny, które są skutkiem pożaru przez który przeszła dwa lata przed akcją książki. Sądzę, że właśnie w tym jest cała magia pisania pani Hoover. Kobieta bierze jakiś problem ludzkości, który sprawia wrażenie defektów i kompleksów i w swoich dziełach przełamuje te pozory. Pokazuje piękno i to, że wcale nie musimy wstydzić się tego co kiedyś nas spotkało. Jednak nie jest to jedyny problem życiowy poruszany w historii młodych dorosłych. Zawiera ona wiele innych sytuacji, z którymi boryka się większa część świata, sprawia to, iż książka nabiera prawdziwości.
Fajnym aspektem jest również to, że w fabułę wplecione są momenty, w których dowiadujemy się co słychać u bohaterów z poprzedniej książki Colleen - "Ugly love". Miło było przeczytać o tym, co dzieje się w życiu Tate. Kolejnym plusem jest fakt, iż w "November 9" jest pisana książka, historia przedstawiona przez Bena, dzięki której w późniejszej akcji dowiadujemy się bardzo ważnych informacji. Nie jest to typowy przekaz informacji dla czytelnika, może właśnie dlatego tak bardzo mi się to spodobał.
Co do okładki, nie jest ona jakaś wyśmienita i zdaje sobie sprawę, że nie każdemu może się podobać, ale mnie urzekła jej prostota i widząc ją w sklepie na pewno zainteresowałabym się o czym ona jest.
Jeśli chodzi o zakończenie to podobało mi się, chociaż nie spodziewałam się właśnie takiego biegu wydarzeń, to jestem zadowolona z efektu końcowego. Muszę przyznać, że pewne elementy fabuły zaskoczyły mnie i odbieram to jako kolejny plus.
"November 9" jest miłą dla czytelnika książką, przy której można śmiać się jak i płakać. Przedstawia realistyczną historię, w którą szybko uwierzyłam i pochłonęłam na jednym - no może dwóch - oddechach. Polecam ją wszystkim, którym podoba się twórczość tej autorki, a nawet tym, którym właśnie nie przypadła ona do gustu, Może tym razem przekonacie się, że jest w tym coś więcej niż tylko słowa.
Dajcie znać czy wy lubicie Colleen Hoover ;) Zobaczymy ile nas jest!
"Kiedy znajdziesz miłość, to ją trzymasz. Chwytasz ją obiema rękami i ze wszystkich sił starasz się jej nie wypuścić. Nie możesz tak po prostu odjechać, licząc, że przetrwa, aż będziesz na nią gotowa." ~ November 9
Komentarze
Prześlij komentarz
Pamiętajcie, że każdy komentarz i obserwacja to motywacja do tworzenia nowych recenzji. :)