#39 Nagroda pocieszenia
"Nagroda pocieszenia" ~ Adam Lang
Czy coś jest w stanie stanąć na drodze ich udanej znajomości? Czy coś może przerwać ich przyjaźń? A może ktoś? Dziewczyna, która jest jego, a ty nie możesz oderwać od niej oczu, bu pragniesz ją każdą częścią swojego ciała. A co jeśli to ta jedyna? Zaryzykowałbyś wszystko, aby tylko ją przytulić?
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Literackiemu za pośrednictwem Portalu Papierowy Pies.
Przeglądając pewnego dnia stronę z zapowiedziami książek, które mają się ukazać w naszym kraju już niebawem, natrafiłam na tę opowieść. Najpierw zaciekawił mnie tytuł, bo no cóż od razu skojarzył mi się z jakąś nieszczęśliwą historią miłością. Po drugie spodobała mi się okładka, może nie jest ona jakaś nie wiadomo jak dobra, ale jednak dziewczyna znajdująca się na niej miała w oczach to coś, co zaważyło na tym, iż patrzyłam na nią dłużej niż kilka sekund. Postanowiłam zajrzeć do jej opisu i on również mnie nie zawiódł. Okazał się być bardzo oryginalnym pomysłem - czego bardzo brakuje mi w ostatnim czasie. Wiedziałam, że nie mogę przejść obok tej książki obojętnie, dlatego chciałam ją jak najszybciej przeczytać.
Historia podzielona jest na kilka rozdziałów, które podzielone są na jeszcze mniejsze rozdziały, co ma swoje plusy jak i minusy. Plusem jest to, że mogłam zakończyć czytanie w każdym momencie, w którym chciałam, bo nie musiałam kończyć czytania przy rozpoczęciu się kolejnego rozdziału. Minusem jednak okazał się fakt, iż z początku ciężko było mi się wciągnąć w fabułę książki, gdyż ledwie co zaczęłam czytać, a już zmieniał się główny wątek opisywanej sytuacji. Na szczęści po pewnym czasie uległo to zmianie. Książkę czyta się szybko, naprawdę mnie wciągnęła, bo napisana jest lekkim, młodzieżowym językiem - no cóż nie dziwmy się, jest skierowana właśnie do takich odbiorców. Byłam ciekawa czy autorowi uda się przedstawić to tak jakby naprawdę historię napisał nastolatek i muszę wam przyznać, że zrobił to. Przez całą lekturę nie czułam czegoś co nie napisałby chłopak w wieku od 16 do 18 roku życia. Był wybuchowy, szczery, a czasem nawet dziecinny - jak to często bywa w tym okresie życia.
Autor potrafił przekazać problemy młodzieży w książce bez żadnych ubarwień, opisywał rzeczywistość i tak wiem co mówię, bo sama zaliczam się do tego grona ludzi. Zawsze wydawało mi się, że dorośli nie zrozumieliby tego przez co przechodzimy, ale Adam Lang uświadomił mi, że nie wszyscy dorośli zapomnieli jak to jest być zagubionym nastolatkiem, który po prostu chce być lubiany w szkole i poza nią. Historia Kuby wydaje mi się być zbyt prawdziwa jak na samą fantazję, uważam, że autor opisał w niej cząstkę siebie lub kogoś, kto był mu bliski. Takie pomysły jak ten nie rodzą się w głowie ot tak, wymagają czasu i ogromnej pracy. Mężczyzna przedstawił bohatera takim jakim jest, nie upiększał go, nie dodawał mu fałszywych cech, mówił szczerze o tym, co siedzi w jego głowie - przedstawiając nam tym samym zarys myśli kumulujących się we wnętrzu chłopięcego umysłu.
Co do samego głównego bohatera to muszę powiedzieć, że może nie jest on jakąś niesamowicie dobrze wykreowaną postacią, ale jest przedstawiony jako prawdziwy człowiek. Osoba przepełniona bólem związanym ze swoją przeszłością, rzeczami, których nie jest w stanie zaakceptować, ale również i radością z tego, że poznał pewnych ludzi, którzy zmienili jego życie o 180 stopni. Nawet jeśli później mieliby okazać się powodem cierpienia.
Muszę przyznać, że polubiłam postacie z tej książki. Sądzę, że z wieloma z nich znalazłabym wspólny język, który pozwoliłby mi zyskać kolejną przyjaźń. Oczywiście - jak to w tytułach młodzieżowych - występuje wątek miłosny, który ciągnie się tak naprawdę już od pierwszych stron. Nie jest on jednak banalny, bo prawda jest taka, że bohaterowie muszą wiele przejść, aby spędzić ze sobą kilka chwil. "Nagroda pocieszenia" pokazuje życie nastolatka takim jakim jest. Pełnym pochopnych decyzji - często podejmowanych pod presją czasu lub emocji - ludzi, którzy długo nie pobędą z nami, a także przyjaźni, które miały trwać wiecznie, a jedna rzecz, jedno małe kłamstwo zaważyło na jej równowadze.
Co do zakończenia książki to muszę przyznać, że spodziewałam się takiego biegu wydarzeń, ale nie odebrało mi to przyjemności z czytania. Autor opisał wszystko prawdziwie co podniosło rangę tej historii. Uważam, że takich dzieł powinno być więcej. Opowieść o Kubie, Kai, Trotylu, Janku i Darii okazała się być idealnym oderwaniem od rzeczywistości i zapomnieniem, że coś dzieję się wśród nas. Jeśli macie chwilkę czasu - bo właśnie tyle zajmuje jej przeczytanie - to serdecznie zachęcam Was do tego, abyście poznali tą opowieść.
Nie oczekiwałam od "Nagrody pocieszenia" zbyt wiele, ale to, że zachwycę się już pierwszymi
zdaniami jakie udało mi się w niej przeczytać było nie do pomyślenia. A jednak. Był to tak prawdziwy cytat, że ja po prostu aż zaniemówiłam. Przeczytałam te kilka zdań i zamknęłam książkę, bo musiałam przemyśleć to co właśnie widziały moje oczy. Okazało się, że to opisywało życie tak szczerze, że aż bolało. Ta myśl skłoniła mnie do wewnętrznych przemyśleń czy to rzeczywiście prawda, czy ja też postępuję podobnie w życiu i tak, ja też tak robię.
Co do samego głównego bohatera to muszę powiedzieć, że może nie jest on jakąś niesamowicie dobrze wykreowaną postacią, ale jest przedstawiony jako prawdziwy człowiek. Osoba przepełniona bólem związanym ze swoją przeszłością, rzeczami, których nie jest w stanie zaakceptować, ale również i radością z tego, że poznał pewnych ludzi, którzy zmienili jego życie o 180 stopni. Nawet jeśli później mieliby okazać się powodem cierpienia.
Muszę przyznać, że polubiłam postacie z tej książki. Sądzę, że z wieloma z nich znalazłabym wspólny język, który pozwoliłby mi zyskać kolejną przyjaźń. Oczywiście - jak to w tytułach młodzieżowych - występuje wątek miłosny, który ciągnie się tak naprawdę już od pierwszych stron. Nie jest on jednak banalny, bo prawda jest taka, że bohaterowie muszą wiele przejść, aby spędzić ze sobą kilka chwil. "Nagroda pocieszenia" pokazuje życie nastolatka takim jakim jest. Pełnym pochopnych decyzji - często podejmowanych pod presją czasu lub emocji - ludzi, którzy długo nie pobędą z nami, a także przyjaźni, które miały trwać wiecznie, a jedna rzecz, jedno małe kłamstwo zaważyło na jej równowadze.
Co do zakończenia książki to muszę przyznać, że spodziewałam się takiego biegu wydarzeń, ale nie odebrało mi to przyjemności z czytania. Autor opisał wszystko prawdziwie co podniosło rangę tej historii. Uważam, że takich dzieł powinno być więcej. Opowieść o Kubie, Kai, Trotylu, Janku i Darii okazała się być idealnym oderwaniem od rzeczywistości i zapomnieniem, że coś dzieję się wśród nas. Jeśli macie chwilkę czasu - bo właśnie tyle zajmuje jej przeczytanie - to serdecznie zachęcam Was do tego, abyście poznali tą opowieść.
Nie oczekiwałam od "Nagrody pocieszenia" zbyt wiele, ale to, że zachwycę się już pierwszymi
zdaniami jakie udało mi się w niej przeczytać było nie do pomyślenia. A jednak. Był to tak prawdziwy cytat, że ja po prostu aż zaniemówiłam. Przeczytałam te kilka zdań i zamknęłam książkę, bo musiałam przemyśleć to co właśnie widziały moje oczy. Okazało się, że to opisywało życie tak szczerze, że aż bolało. Ta myśl skłoniła mnie do wewnętrznych przemyśleń czy to rzeczywiście prawda, czy ja też postępuję podobnie w życiu i tak, ja też tak robię.
"Kiedy jest się dorosłym, ma się na koncie tyle wspomnień, że można by do końca życia opowiadać. Oczywiście pod warunkiem, że znalazłoby się frajera, który chciałby nas słuchać. Nigdy nikomu nie opowiadamy jednak wszystkiego. Nawet sami sobie nie opowiadamy wszystkiego. Pamięta się zresztą tylko niektóre rzeczy, a konkretnie to, co samemu chce się pamiętać." ~ Nagroda pocieszenia.
Recenzję możecie znaleźć również na:
Komentarze
Prześlij komentarz
Pamiętajcie, że każdy komentarz i obserwacja to motywacja do tworzenia nowych recenzji. :)